- Myślisz, że jesteś taka wyjątkowa?! - wykrzyczał, na skraju wyczerpania przez moje, jak mawiał, huśtawki nastrojów. - Ja nie myślę, ja wiem. - odparłam, odwracając się i odchodząc. - Przez Twoje chimery. . . - nie dokończył, ale szedł za mną. - To nie są chimery, jestem wybredna i mam szczegółowy obraz moich celów. - przerwałam mu, dalej idąc przed siebie, a on dalej kroczył za mną. - Twoja wybredność nie czyni Cię zajebistą! - Owszem, czyni. - Nie! - To czemu za mną leziesz? - zabrakło mu argumentów. Dalej nie umiał wykrztusić z siebie, że nie może się pogodzić z tym, że stałam się dla niego wszystkim - mimo to, szedł za mną.
|