Wzięłam gąbki i wyszłam z klasy. poszłam do łazienki, ale męskiej...damska była za daleko. odkręciłam kran, i jakoś odruchowo spojrzałam w lustro...przed oczami na końcu wnęki, zobaczyłam ciebie.stałeś brudny, jakbyś wykonywał ciężką pracę, cały zwęglony, potargane włosy...a w ręku nóż...zatkało mnie. porzuciłam wszystko, podbiegłam i stanełam jakieś 3 kroki od ciebie. - paliłeś! krzyknęłam. - nie, wydaje ci sie. - nie kłam, przecież widze... nastała cisza. słychać było tylko lejącą się strumieniem wode z kranu. - nie kłamie.odpowiedziałeś...podeszłam, chcąc odebrać Ci nóż. popchnąłeś mnie,przybiłeś do ściany i podłożyłeś nóż pod gardło. - przestań, boje się...jesteś najarany! odłóż to! powiedziałam, a ty stanowczym głosem warknąłeś: - myślisz, że ja sie o Ciebie nie boję, hy? - co ty mówisz?czemu to robisz? powiedziałam z niepokojem . - bo cię kocham głupia...i były to ostatnie słowa jakie usłyszałam od Ciebie, gdy w ułamku sekundy podciąłeś sobie gardło...
|