Przyciągał ją do siebie z siła której nie umiała się przeciwstawić , nie była w stanie choć niejednokrotnie próbowała , próbowała bo okropnie ja ranił. Być może nie nieświadomie , być może równie mocno na niego działała ale było coś co nie pozwalało być im ze sobą , żyć długo i szczęśliwe . przez co byli jak wskazówki zegara , ona ta od minut , on ta od godzin , błądzili po tarczy zegarowej by co pewien odstęp czasu się ze sobą spotkać , Cieszyć się chwilowym wspólnym szczęściem , by za moment znów zacząć nieszczęsną wędrówkę do kolejnej pełnej godziny . było to cholerne przekleństwo , niesprawiedliwość zegarmistrza-sadysty i nie miało prawa istnieć . nic co zadaje tak przeszywający ból , który dostrzega się w spojrzeniu nie ma prawa bytu .
|