Kazałeś mi krzyczeć , jak coś się stanie. Wybiegłam z domu i darłam się wniebogłosy. Dobiegłam do Twojego domu darłam się z taką siłą odśrodkową, z takim bólem, że nawet psy zaczęły wyć. Wyszedłeś zaspany i pytasz się 'co jest?!' -Kazałeś mi krzyczeć. -Ale Mała. Jak coś się stanie dopiero.. Pokazałam Ci zdjęcie, przesłane przez mojego znajomego, a ty, zacząłeś wyjaśniać, że to nie tak jak myślę, że mi wszystko wytłumaczysz. Biłam Cię, mój głos odbijał się o Twoją zgrabną buźkę z ogromną siłą. Nie mogłąm powstrzymać łez. Przytuliłeś mnie do siebie, pocałowałeś w czoło i odszedłeś, zostawiając mnie samą z ochypniętym gardłem i z przymarzniętymi łzami do polików. /maarrtt/
|