Dokąd idziemy? - spytałam ze śmiechem, ale i z pewnym niepokojem.
Nie odpowiedział i zaprowadził mnie do drzwi, do których prowadziło jakieś dziesięć schodków, wyjął spod wycieraczki klucze; jeden z nich wsunął do zamka, patrząc na mnie przebiegłymi, błyszczącymi oczyma.
|