nie mogłam tego pojąć. zawsze, gdy tylko na niego spojrzała budziła się we mnie jakaś zazdrość. wyzywałam ją od szmat, dziwek tylko po to, aby znowu zerwała ze mną kontakt. tylko wtedy nie musiałam patrzeć na spotkania ich oczu. po pewnym czasie po prostu tęskniłam, za nią, za moją przyjaciółką. czułam się okropnie, wiedziałam jaki sprawiałam jej ból tymi wyzwiskami. ona znowu to wszystko mi wybaczyła. teraz, wieczorami, siedząc na parapecie, pijąc gorące kakao dochodzę do wniosku, że wcale na nią nie zasługuję, a już na pewno nie na jej przyjaźń.
|