chciałabym kiedyś stanąć z Tobą na ślubnym kobiercu, a kiedy ksiądz kazałby mi powtórzyć tą oklepaną regułkę spojrzeć Ci prosto w te nieskazitelnie zielone tęczówki i powiedzieć 'sorry, odchodzę, to nie ma sensu', tak jak Ty niegdyś. potem wyszarpać dłoń z Twojego uścisku i pobiec w kierunku drzwi kościoła, pokazując, że w mój chytry plan był opracowany wyśmienicie, bo założyłam trampki, nie szpilki.
|