pamiętam gdy pierwszy raz spotkałam go - najcudowniejszego przyjaciela pod słońcem . miałam na sobie dużo za dużą bluzę , wysoki kucyk i tak czarne oczy , że rzęsy prawie sięgały brwi . głośno żułam gumę , potrafiłam kłócić się z gościem od scyzoryków o cenę , w końcu mówiąc mu , że nic u niego nie kupimy bo ma za drogo . sprawiałam wrażenie zbuntowanego do granic buntownika , którego nic nie obchodzi , który wielbi szatana i który na oczy nie widział sukienki . na pytanie gdzie moje uczucia odpowiedziałam , że spierdoliły i raczej szybko nie wrócą . mimo wszystko zaryzykował i pokochał mnie jak rodzoną siostrę . dziś wie , że uwielbiam misie , kakao , żelki , blado różowe bluzy i jestem uzależniona od łez w jego obecności
|