włożyłam słuchawki do uszu,wyszłam na dwór,gramoląc się przez wielką warstwę śniegu odpalałam papierosa.Płaty śniegu pruszyły mi na kosmyki włosów a dym z papierosa przebijał się przez białe kulki spadające z nieba.Po upływie pięciu minut twarz miałam już zmarzniętą.Nie zważając nawet na śnieżycę jaka się rozpętała postanowiłam się przejść w miejsca gdzie spędzaliśmy razem chwile. Cholera.Dlaczego właśnie wtedy był tam on.Na jego widok serce jakby chciało wyrwać się z klatki piersiowej.Chciałam jak najszybciej przejść dalej.Zrobiło mi się też głupio,nie chciałam żeby wiedział że nasze wspólnie spędzone dni nadal tkwią mi gdzieś w pamięci.Kiedy już się oddalałam,podbiegł do mnie,złapał za ręke i mocno przytulił. Powiedział że kocha .Nogi zrobiły mi się miękkie,nie mogłam ustaćPrzytulilam go.Staliśmy wtuleni w siebie,otoczeni puchami śniegu.Nie mogłam pojąć jakim cudem,mimo upływu tylu miesięcy jesteśmy w stanie nadal sie kochać.Jakim cudem udało mi się go przytulać i nie dać mu w twarz
|