Jak tu pusto, cicho i ciemno. Kasa zamknięta, pociągi odwołane. Nie dziwi mnie brak jakiekolwiek śladu życia. Któż chciałby żyć w takiej dziurze? Zwłaszcza w taką pogodę. Cóż. siedziałem tak, chyba całą noc. Do kolan sięgał mi śnieg. Poczekam, aż stopnieją śniegi. Aż przebiją się przebiśniegi. Chucham, ale wiem, że niewiele to pomaga. Mróz drapie twarz. ciepłe powietrze, zamarza, zanim opuści usta. Hej, tam Dym z komina. już wybija ostatnia godzina.
|