Widząc ją dzisiaj na ulicy kompletnie skamieniałem. Nie chciałem na Nią patrzeć, ale jednocześnie nie byłem w stanie oderwać od Niej wzroku. Stojąc po drugiej stronie drogi, wryty jak słup, obserwowałem każdy jej ruch, gest, które po tylu miesiącach od rozstania wydawały się identyczne, jak te, gdy jeszcze razem dzieliliśmy nasze szczęście. Każdy jej ruch, spojrzenie, uśmiech zdawały się być idealne. Każdy szczegół kochałem, za każdym nadal nieuleczalnie tęsknię. Ostatecznie, musiałem iść dalej. Szliśmy w tym samym kierunku, a jedyne co Nas dzieliło, to szeroka ulica, pełna przejeżdżających samochodów zagłuszających myśli. Ciągle patrzałem. I po co ? Czemu nie odpuściłem i nie skupiłem się na czymś innym ? Czemu kolejny raz przerosło mnie to niegasnące uczucie ? Dlaczego !? Jednak w jednym, krótkim momencie przez głowę przesunęła mi się jedna myśl: "Ona jest szczęśliwa. Ja też mogę taki być." - myśl, która w mojej głowie trwa do teraz. To chyba dobry znak. Oby. / smile93
|