|
zmadrzeej.moblo.pl
chamstwo w panstwie
|
|
|
-Kochanie, zagramy w fajną grę ? - W jaką ? - Fajną. - No dobrze. - Więc z
|
|
|
Już nie mówił jej, że kocha, że tęskni, że nie widzi życia bez niej. A ona
|
|
|
- wierzysz w cuda ? W przeznaczenie ? - zapytala , a on zasmial sie kpiaco . - zalezy co ma byc tym cudem ? - powiedzial jakby od niecheci - to ze ja i On znalezlismy siebie , mimo ze nigdy nie powinnismy sie spotkac . To ze czasem zdaje mi sie ze to co jest miedzy nami rozumiemy tylko my , bo tylko my jestesmy w stanie to poczuc . To ze uwielbiam sie wsluchiwac w rytm jego serca , gdy zasypiam na jego ramieniu . Ten dziwny dreszcz , za kazdym razem , kiedy ktos w pokoju wypowie jego imie .To ze tak bardzo go teraz potrzebuje , mimo ze mnie zranil. - to nie zaden cud tylko milosc - rzucil niewzruszony. - a to nie to samo ? ./nfrej
|
|
|
zmieniłaś się.. -zmieniłam się? ja nigdy nie byłam sobą. zawsze byłam tą,
|
|
|
co widzisz cos? -nooo. Widze was , tzrymacie sie za rece, przytuleni, zakochani, wpatrzeni w siebie. Jeszcze cos? - jest jeszce ktos.. kto? -Jepo byla i co gorsze nadal w nim zakochana. ale , ale jak to? -Normalnie. On Ty iiii Ona :( -ale nie matw sie On i tak kocha tylko ciebie . serio? -nic nie widze./kolorowa15
|
|
|
- Ale kiedy Ona wreszcie da mi spokój ?! - Ale niech się Pan nie martwi .
|
|
|
Widzisz Prosiaczku.. Puchatek po prostu ma czasem wyjebane.
|
|
|
kupiłeś mi wodoodporny tusz i wręczając go wyszeptałeś, że musimy porozmawiać. nie potrzebowałam rozmowy. dla mnie wszystko, było już jasne./abstracion
|
|
|
- Pobawimy się w Boba budowniczego. ? - A co chcesz zbudować. ? - Naszą mi
|
|
|
siedzieliśmy w milczeniu. nie mogłam znieść, rozdzierającego mnie bólu w klatce piersiowej. wstałam podeszłam, do drzwi i otwarłam je na oścież. kazałam mu wyjść. przymrużył oczy, na znak, że nie rozumie, o co mi chodzi. - zawsze tak robił. krzyknęłam 'wypierdalaj'. nadal nie rozumiał. nie mogłam się powstrzymać. nie potrafiłam, dalej dusić w sobie tych wszystkich sprzecznym emocji. wybuchnęłam spazmatycznym płaczem. nie wiedział co się dzieje. podszedł. chciał mnie przytulić. zaśmiałam się mu w twarz, wyrzucając jakim jest kretynem. szepcząc jak bardzo go kocham. stanowczo, za bardzo aby pozwolić mu zostać./abstracion
|
|
|
poszła w ich pamiętne miejsce. usiadła na pamiętnej ławce, a wspomnienia po raz kolejny rzuciły się jej na szyję. była cała roztrzęsiona. na twarzy, miała rozmazany tusz. w ręku trzymała, butelkę czerwonego wina. - tęskniłaś? - usłyszała z oddali. obróciła się gwałtownie. stał. jak gdbyby, nigdy nic. wpadła w atak furii, rzuciła butelką o chodnik. wino spływało, po ulicy. podeszła do niego i wybuchając płaczem, niczym opętana, zaczęła okładać go rękami. - po co wracasz?! po co?! dlaczego znowu robisz mi to samo?! nie chcę Cię widzieć, rozumiesz?! nie chcę Cię widzieć! opadła z sił. kucnęła i zwinęła się w kłębek. klęknął obok niej. przytulił, czule całując w policzek, wyszeptał, że to był ostatni raz, że to się nigdy więcej nie powtórzy. - naiwnie uwierzyła. po raz kolejny./abstracion
|
|
|
|