|
waniilia.moblo.pl
znowu jesteś zajęty na facebooku. jaka szkoda że nie mogę kliknąć na 'ciekawe na ile?' lub 'nienawidzę tego'.
|
|
|
znowu jesteś zajęty na facebooku. jaka szkoda, że nie mogę kliknąć na - 'ciekawe na ile?' lub 'nienawidzę tego'.
|
|
|
te kilometry, które musimy pokonać by chociaż na sekundkę być razem, utwierdzają mnie w przekonaniu, iż prawdziwa miłość przekona wszelkie przeszkody.
|
|
|
żółte słoneczko i jego imię z dopiskiem - przysyła wiadomość to najlepsze co może mnie dziś spotkać.
|
|
|
objawy miłości jaką darzyłeś mnie każdego dnia były jak najbardziej banalne, ale kochałam je, mimo tej prostoty. kochałam całym sercem.
|
|
|
nie zwracasz uwagi, na wszystkie detale jakie kryję w moim ciele. nie zauważasz brązowości mych oczu, czerwonych refleksów na mych włosach, za małych dłoni, płaskiego tyłka. po prostu tępo powtarzasz, że jestem najpiękniejsza, lecz nie tego chcę. pragnę byś doceniał każdą z mych zalet i akceptował niedoskonałości, a nie sądził, iż jestem ideałem, do którego tak mi daleko.
|
|
|
żyję w świecie, gdzie dziewczyny ruchają się po kątach, a na sam wydźwięk słowa 'seks' reagują jak na coś złego. są dziewicami przez sześć dni w tygodniu, gdy przychodzi sobota tracą je na nowo. mają za nic osoby, które deklarują wierność swojej połowie. wolą być same, by robić to z kim popadnie, a potem naiwnie oszukiwać, że one to nie, a na pewno to ja.
|
|
|
gdy przestałam czekać na jego powrót nazwał mnie dziwką, bo przecież obiecywałam.
|
|
|
nazywali mnie egoistką, dziewczyną bez serca, bo nie uroniłam ani jednej łzy. rzuciłam się w wir imprez, zazwyczaj zbyt mocno alkoholowych, gdzie paliłam zioło, papierosy, wciągałam najróżniejsze rzeczy. piłam zimne piwo, które tak naprawdę mi nie smakowało i jadłam tuczące dania, lecz mimo tego chudłam. wyglądałam jak chodząca śmierć, wory pod oczyma, wychudzone ręce. uśmiech na twarzy - nierozłączny. poznawałam nowych chłopaków, żaden z nich tak idealny, jak On, aż w końcu. coś, a raczej ktoś uratował mnie z opresji, mężczyzna mojego życia, facet z najpiękniejszych snów..
|
|
|
tego dnia miałam ochotę na coś innego, niebanalnego. na coś przesyconego erotyzmem, ale i delikatnością. umówiliśmy się na dwudziestą, bałam się cholernie. przecież daleko mi do ideału, jakim jesteś. nie stroiłam się, nie malowałam. krótkie szorty w panterkę, malinowy t-shirt i znoszone najki, tak czułam się najlepiej. na czubku głowy wysoki kucyk. chyba pamiętasz? odpaliłam papierosa na rogu dwóch ruchliwych ulic, rozmawialiśmy, zmierzchało. oddałeś mi swoją szarą bluzę, topiłam się w niej. komary upodobały sobie moją krew, dwadzieścia bąbli, jako pamiątka po naszym pierwszym pocałunku. od razu był inny, zbyt namiętny, seksowny. wiedziałam, że to właśnie Ty.
|
|
|
|