|
w_tym_lepszym_swiecie.moblo.pl
dzisiaj ? dzisiaj bez problemu mogę skasować każdego smsa od Ciebie każdą rozmowę w archiwum każde połączenie wymazać każde wspomnienie związane z Tobą. i dziękuję z
|
|
|
dzisiaj ? dzisiaj bez problemu mogę skasować każdego smsa od Ciebie, każdą rozmowę w archiwum, każde połączenie , wymazać każde wspomnienie związane z Tobą. i dziękuję za to - dziękuję , że mogę być niezależna.
|
|
|
to nic, że przy kolegach zgrywał twardziela bez uczuć. to nic, że zachowywał się jak brutal chory na znieczulicę. nie miało dla mnie znaczenia, że przy nich potrafił mnie jedynie klepnąć w tyłek, udając, że się nie znamy. najważniejsze, że kiedy byliśmy sam na sam, mówił o miłości. był najbardziej czułym i kochającym mężczyzną jakiego kiedykolwiek było mi spotkać. potrafił płakać, zarzekając się że jak potwornie kocha. całować, dając mi tym samym poczucie bezpieczeństwa. ważne było dla mnie to kim był naprawdę, a nie to kogo udawał.
|
|
|
mam ochotę wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem, kiedy wracam do domu i zaczynam analizować naszą relację. mijamy się pochłaniając się nawzajem wzorkiem. stając przed sobą, odwracamy spojrzenia kiedy tylko się spotkają. nie rozmawiamy ze sobą. wymieniamy się tylko porozumiewawczymi sygnałami. dotykamy się z każdą nadającą się okazją. tylko po to, aby poczuć siebie nawzajem. żadne z nas nie chce przyznać się, że nam zależy. wiesz co jest najzabawniejsze? że oboje doskonale wiemy, jak cholernie siebie pragniemy. wiesz co jest najgorsze? że czas, kiedy moglibyśmy być nawzajem szczęśliwy marnujemy na jakieś tanie gierki ze strachu przed upokorzeniem.
|
|
|
szłam parkiem uśmiechając się do osób siedzących na ławkach. wszyscy, z wyjątkiem jednego chłopaka, odwzajemniali uśmiech. był rozdarty. podeszłam bliżej. - przepraszam, mogę się dosiąść? - zagadnęłam cicho. - siadaj. ja już idę. - odparł oschle. - nie idź. chcę porozmawiać. - poprosiłam. popatrzył na mnie pytająco, ale nie poszedł. został. - nic nie rozumiecie! Ty też nic nie zrozumiesz! weźmiesz mnie za skończonego frajera. za kogoś kto bawi się uczuciami innych! a ja taki nie jestem. na prawdę.. - wykrzyczał. - co zrobiłeś? - zapytałam szeptem. - zostawiłem ją. pomimo tego, że ją kocham, zostawiłem. - odpowiedział ze łzami w oczach.
|
|
|
rzuciłam pluszakiem, którego dostałam od Ciebie na walentynki w kąt. wokół mnie zaczęły fruwać pióra z przed chwilą rozerwanej poduszki. wybuchnęłam histerycznym płaczem cała się trzęsąc. mijały minuty.. jedna, druga, trzecia, czwarta.. nagle, pomimo muzyki włączonej na full, usłyszałam pukanie do drzwi. nie odpowiedziałam nic. jednakże ktoś nacisnął na klamkę. - powiedziałam 'proszę'?! - krzyknęłam gniewnie. - dawniej mogłeś wchodzić bez zaproszenia. co jest? - usłyszałam. popatrzyłam ku wejściu. to był On. popatrzyłam na Jego usta, które jeszcze godzinę temu całowały moją przyjaciółkę. jego płonące z podniecenia oczy. spuściłam wzrok i pokręciłam głową z niedowierzania. - co się dzieje, kochanie? - szepnął kucając przy moim łóżku. uniósł delikatnie mój podbródek. spojrzałam Mu prosto w oczy. - wyjaśnię Ci to grzecznie, najprościej jak się da. - powiedziałam uśmiechając się do Niego. - zamieniam się w słuch. - odparł. nachyliłam się do Jego ucha. - spierdalaj. - szepnęłam cicho.
|
|
|
mieli się spotkać, jak każdej nocy na ich ulubionym moście. tam się poznali, tam zaczęli być ze sobą, tam po raz pierwszy się całowali. tradycyjnie się spóźniła. czekał na Nią. usiadła obok Niego, chciała przywitać się buziakiem. jednakże, odsunął się. - nie kocham Cię już. nie wiem czy kiedykolwiek kochałem. proszę, nie odstawiaj mi tu żadnych cyrków, że beze mnie nie przeżyjesz. odchodzę i kropka. - powiedział bez emocji. wstał, otrzepał się z piasku. ruszył ulicą w stronę domu. usłyszał głośny chlust wody. odwrócił się gwałtownie. nie było Jej.
|
|
|
'przed ostatni. i ostatni. skończyłam.' - napisałam mu w wiadomości. zadzwonił do mnie. - o co Ci chodzi? czemu w ogóle do mnie piszesz? - odpowiedział z wyrzutem w głosie. - kilka minut temu wyrzuciłam do kosza ostatnie wodoodporne tusze do rzęs. przy moim łóżku nie ma żadnej mokrej od łez chusteczki. wiesz co to oznacza? nie wiesz. oznajmiam Ci, że teraz dla mnie znaczysz tyle co kilka lat temu. kiedy byłeś tylko moim kumplem. - odparłam dumnym głosem. zaśmiał się szyderczo. - przestałaś mnie kochać.. - syknął przez zęby. - tak, owszem. - odparłam wesołym tonem. warknął na mnie i rozłączył się. kretyn.
|
|
|
nie zdajesz sobie sprawy co straciłeś. pożałujesz tamtych decyzji. ogarną Cię wyrzuty sumienia za Jej złamane serce. będziesz cierpiał tak jak Ona. będziesz chciał wrócić, będziesz błagał Ją na kolanach o jeszcze jedną szansę. wszyscy zobaczą jaki jesteś na prawdę, zrzucisz maskę. noce spędzisz na wspominaniu Jej. pożałujesz, dupku. pożałujesz wszystkiego co zrobiłeś. i Jej, i wszystkim innym.
|
|
|
pamiętam jak w przedszkolu jedyną oznaką uczucia, było chwycenie się za ręcę. kiedy w podstawówce, zabranie piórnika oznaczało podryw. w gimnazjum 'miłość' wygląda inaczej. tutaj nie chwytają się jedynie za ręce, a zabranie piórnika jest niczym w porównaniu do tego co dzieje się w szkolnych kabinach na długich przerwach. kiedyś uczucie, było tak niewinne. dzisiaj kipiące brudem.
|
|
|
na prawdę chciałam wierzyć, że to tylko sen. o poranku obudzę się. wszystko będzie tak, jak dawniej. w skrzynce odbiorczej znajdę wiadomość od Niego o treści 'miłego dnia, najwspanialsza.'. zrobię śniadanie rodzeństwu. spotkam się z przyjaciółmi. a wieczorem jak zwykle będę czekać na Jego przybycie, stukając paznokciami w blat biurka. codzienna monotonia. jakże przyjemna monotonia. jednak.. to się działo na prawdę. i szczypanie się w rękę, i zamykanie oczu, i modlitwy - nic nie przeniosło mnie w czasie. siedziałam tu i teraz, delikatnie kołysząc się w tył i przód. zęby wbijałam w wargi na tyle mocno, że po brodzie ciągnęły się cienkie strużki krwi. źrenice miałam powiększone, patrzyły w nicość. odszedł. a w mojej głowie mimowolnie pojawiło się nowe marzenie - zapragnęłam umrzeć.
|
|
|
- co tam? - a nic, doła mam zdk. - aha. co masz? - boże.. - no co? nie rozumiem Cię. - nie rozumiesz?! nie rozumiesz, że tęsknię za Tobą? że mimo tego roku, który ciągnął się niemiłosiernie, nie zapomniałam? nie rozumiesz, że wciąż kocham Cię na tyle mocno jak wtedy? o ile nie mocniej?! nie rozumiesz, że chciałabym zapomnieć, a nie mogę? no na prawdę, kurde, mógłbyś chociaż postarać się wyobrazić sobie na czym mój dół polega! kocham Cię! cholernie bardzo. nienawidzę siebie za to! rozumiesz?! nienawidzę! - aha.
|
|
|
gdy moi rodzice wyjechali na wakacje, postanowiliśmy sprawdzić się przez tydzień jak wytrzymujemy ze sobą na okrągło, zamieszkując razem na ten czas. nie zgadzaliśmy się praktycznie we wszystkim. gdy ja chciałam spać, Ty słuchałeś muzyki . gdy Ty chciałeś by obiad był późnym popołudniem ja upierałam się na godzinę 13. gdy ledwie zdąrzyłam posprzątać Ty rozwalałeś wszystko gdzie popadnie. gdy ja mówiłam stanowcze 'nie' , Ty z uśmiechem mówiłeś 'yes, of course beybe'. mimo wszystko jest Nam przy sobie cudownie a każdy kolejny dzień uczy Nas, że jednak powinniśmy w przyszlości udać się do poradni małżeńskiej.
|
|
|
|