|
twoj_aniol.moblo.pl
Po raz kolejny dostalam ”po dupie”od zycia hmmm…no wlasnie czy od zycia od człowieka po prostu Zycie samo w sobie byloby nawet piekne gdyby nie ludzie…wlasnie. Już sama
|
|
|
Po raz kolejny dostalam,”po dupie”od zycia hmmm…no wlasnie czy od zycia od człowieka po prostu, Zycie samo w sobie byloby nawet piekne gdyby nie ludzie…wlasnie. Już sama nie wiem jak to poskładać, uporzadkowac, nazwac,wszystko mi się zbyt zagmatwalo i im wiecej nad tym mysle tym mniej rozumiem, a w sumie to chyba nie rozumiem już nic. Dlaczego ludzie tak lubia wszystko komplikowac, nie mogloby być tak po prostu normalnie, chcialoby się powiedziec po ludzku hmmm…taaa
|
|
|
dajcie mi już spokój. zejdźcie ze mnie. przestańcie mi mieszać w głowie. już sama nie wiem co mam zrobić. wielcy znawcy ludzkich uczuć. teraz wszyscy mnie namawiacie abym zrobiła ten "pierwszy" krok, żebym zaryzykowała. potrzymacie mnie jeszcze chwilę na duchu, ale po chwili odejdziecie zadowoleni. udało się, namówiliście kolejną idiotkę żeby zaryzykowała, a że nie wyszło, trudno. teraz musi sobie sama poradzić, prawda? kiedy nie będę miała siły by otworzyć oczu, ilu z was wciąż przy mnie będzie? założę się o wszystko co kocham, że nie znajdę ani jednej pomocnej dłoni
|
|
|
Zależało mi na Tobie. No tak, ale chłopie, nie myśl,że będzie tak cały życie! Nie Ty to następny xD
|
|
|
Jeśli mówisz o człowieku , że jest zły tylko dlatego , że ma na głowie kaptur i maluje po murach - współczuję Ci płytkości i życzę powodzenia w przyszłości w szukaniu tych rzekomo 'lepszych' ludzi. prędko ich nie znajdziesz, bo prędzej podałby Ci rękę właśnie taki chłopak w kapturze ze sprayem w ręku, niż mocherowy beret, który codziennie lata do kościoła i ukazuje przed księdzem swoją rzekomą dobroć.
|
|
|
Żeby był, żeby chciał być, żeby nie zniknął. Proszę Cię Boże.. obiecuje być grzeczna, ale niech on będzie już zawsze - obok. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
|
Nie było Cię jeden dzień. Jeden, jedyny, w którym nie widziałam Twojej japki. Mój humor ? Do dupy, tęsknie. Ten uśmiech daje mi siłę na przetrwanie. A co będzie jak ciebie zabraknie? Jak postanowisz odejść i to nie na jeden dzień - na zawsze. Jak przeżyję? Kto będzie mnie rozśmieszał ? Proszę niee... zostań ze mną!
|
|
|
Poznawałeś mnie od podstaw. Mogłam być kimkolwiek zechciałam. A chciałam pokazać Ci prawdziwą mnie. Tamtego czasu tą miłą,przyjazną dziewczynę,która lubiła chodzić na domówki,jednak nie zmaczała ust dużą ilością alkoholu,a w jej ustach nie zobaczyłbyś wtedy blanta,czy fajki. Pokazałam Ci prawdziwą siebie - o wielkim sercu. Szybko tego pożałowałam. Chciałeś zupełnie kogoś innego,twierdząc,że nudzi Cię ta szara myszka. Nie chciałam się dla Ciebie zmieniać,jednak zrobiłeś to sam,i ja również nieświadomie stałam się inna. Zimna,wyprana z jakichkolwiek innych uczuć,prócz tego jednego,tej toksycznej miłości,którą kierowałam do Twojej marnej osóbki. Teraz mogę z ręką na sercu uśmiechnąć się,bo staję na nogi. Długo mi to zajęło. Ale częściej zobaczysz w mojej ręce tymbarka,niż wódkę,która pozwalała o Tobie zapomnieć,jedynie na chwilę./shoocky
|
|
|
Pewnego dnia tam dotrę. Nie wiem dokładnie w jakim dniu,o której godzinie i jakiej porze roku. Mimo wszystko mocno wierzę w to,że odnajdę pośród tylu kluczy tego właściwego,który otworzy piękne bramy domku z jeszcze to piękniejszym ogródkiem i gromadką dzieci biegających w nim. Wspaniałego faceta,który będzie czekał na mnie z otwartymi ramionami. Chcę by ten świat był tylko dla mnie,i nigdy,nikogo więcej./shoocky
|
|
|
Te dni dały tlen moim płucom. Dziś oboje wiemy, że te dni już nie wrócą.Sentyment pozostanie. Uczucie niekoniecznie.Umiałam kochać i cholera, wiedziałam doskonale co to miłość, ale gdzieś w drodze, zapomniałam, zatarłam w sobie tą umiejętność, wiesz, to trochę tak, jakbyś czuła, że coś w Tobie się wyłącza, a potem trochę tak jakbyś umarła.
|
|
|
przychodzi taki moment w życiu każdego z nas, kiedy to opuszcza nas dziecięca naiwnośc, kiedy zaczynamy rozgraniczac, grupowac ludzi, dostrzegamy ich wady, dzielimy na złych, dobrych, tych którym warto zaufac i tych, którym ufamy ze świadomością, że kiedyś zawiodą. przychodzi taki moment, gdy zupełnie znika ciekawośc tego co znajduję się pod etykietką od Kubusia, gdy lody zaczynają smakowac zupełnie inaczej, a deszcz oznacza nużące siedzenie w domu zamiast skakania w kaloszach przez wielkie, osiedlowe kałuże. przychodzi taki moment kiedy do zaśnięcia niezbędny przestaje byc pluszowy miś, a gwarantem jest sms od Niego o treści 'dobranoc' , gdy zamiast Smerfów bardziej kręci nas kolejny odcinek ulubionego serialu, a standardowe dwa warkocze porzucamy dla burzy gęstych loków. doroślejemy, zmieniamy się
|
|
|
wiesz co mnie zabija? świadomość że mogłam być najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. siedzieć gdzieś teraz w jednym z ostatnich już autobusów i uśmiechać się sama do siebie odtwarzając w głowie cały dzisiejszy dzień. wczorajszy wtorek i przedwczorajszy poniedziałek. czuć na swojej koszulce twój zapach i wpatrywać się w zaparowaną szybę nie przejmując się kompletnie późną godziną. mogłabym oficjalnie i bez żadnych skrupułów nazywać cię moim przypominając sobie na każdym kroku smak twoich ust, wyraz twojej twarzy kiedy w sklepiku szkolnym zabrakło 7daysów i uśmiech, którym witałbyś mnie codziennie rano, popołudniu i wieczorem. świadomość, że pozwoliłam, aby tak wiele mnie ominęło - dusi mnie, owijając wokół mojego serca szalik z cichym westchnieniem i bólem, który zdaję obijać się o ściany, powracając ze zdwojoną siłą.
|
|
|
tak bardzo zaprzeczałam wszystkiemu co działo się w moim sercu. odwracałam wzrok tłumacząc sobie że kumple, którzy obgadywali tyłek chemiczki byli o sto razy ciekawsi od niego. mijałam go wbijając wzrok w trampki lub udawałam że słucham chłopaka, który nawet nie podał swojego imienia, a dziwnym trafem opowiadał mi kawałek swojego życia. śmiałam się, chodziłam od sal do sal nieraz całkowicie rezygnując z lekcji i udając się z innymi gdzieś na frytki i colę. sprawiałam wrażenie osoby, której kompletnie nie obchodziły jego brązowe oczy, nie interesowały jego potajemne uśmiechy czy jego ciepło ramienia kiedy stojąc zablokowani w drzwiach do sali gimnastycznej stykaliśmy się nie wiedząc co począć dalej, gdy tak naprawdę niczego innego nie pragnęłam.
|
|
|
|