|
tromciolin.moblo.pl
A teraz miej wyjebane. D
|
|
|
A teraz miej wyjebane. ; D
|
|
|
z: xxx wpadnie. w: Ładna fajna? y: no poruchałbym.. hahah
|
|
|
lizaki zamieniły się na papierosy, niewinne stały się dziwkami. praca domowa umarła śmiercią naturalną, a telefony są używane w klasie. cola zamieniła się w wódkę, a rowery w samochody. niewinne pocałunki przeistoczyły się w dziki seks. pamiętasz, kiedy zabezpieczać się znaczyło włożyć na głowę plastikowy hełm? kiedy najgorsza rzecz, którą mogłaś usłyszeć od chłopaka to że jesteś głupia. kiedy ramiona taty były najwyższym miejscem na ziemi, a mama była największym bohaterem. twoimi największymi wrogami było twoje rodzeństwo. kiedy w wyścigach chodziło tylko o to kto pobiegnie najszybciej. kiedy wojna oznaczała tylko grę karcianą. kiedy wkładanie krótkiej spódniczki nie oznaczało, że jesteś suką. jedynymi narkotykami było lekarstwo na kaszel, a zioło oznaczało pietruszkę, którą mama wrzucała do zupy? najgorszy ból jaki czułeś to pieczenie zdartych kolan i łokci i kiedy pożegnania oznaczały tylko do zobaczenia jutro. dorosłość, dlaczego nie mogliśmy się jej doczekać?
|
|
|
A teraz my będziemy bawić się kobietami jak one kurwa bawią się nami. A zakład? ;>
|
|
|
Nawet sprzątaniem można się naćpać.
|
|
|
do ciemności człowiek przyzwyczaja się 3-7 sekund, do samotności 3-7 lat...
|
|
|
- pogadaj z ojcem i może ją jeszcze do czubków zawieziemy. - ojciec byłby za.
|
|
|
Idealnie odczuwam to, że jestem drugim dzieckiem.
|
|
|
Michalina z gdzeczności wzięła każdemy po jabłku, podeszła do kasy chcąc zapłacić zauważyła, że każdy dziwnie na nia się patrzy a jej znajomi zgineli gdzieś.
Wyszła przed sklep zobaczyć gdzie jest Karmelia z Marcelem. Nie uwierzyła co zobaczyła. Marcel zemdlał i leżał na chodniku a Karmelia nie miała pojęcia co ma robić. Zabrali mu towar jaki przy sobie miał i zadzwoniły po karetkę. [cz.4]
|
|
|
Siedzieli na ławce w parku, przed nimi stałą fontanna. Zafascynwana trójka rozkminiała jak ona działa, że woda bez przerwy się przelewa 7 dni po 24 godziny.
- Wiem! - krzyknęłą Karmelia. - Pod ziemią jest duży basen taki ogromny i jak woda się skończy to oni dolewają i znowu jest woda.!
Michalina spojrzała na Marcela i w tym samym momęcie buchneli śmiechem.
- Jestem głodna, idziemy do sklepu po jabłka. - powiedziała dość spokojnie Michalina.
-Ale najpierw skręcimy w boczną uliczkę, żeby było weselej. - powiedział Marcel.
Dziewczyny się skrzywiły bo dopadła ich myśl drapania w gardle, co im się nie podobało. Ale podpowiadziały:
-A może lepiej później? - zapytała Karmelia.
-Nie teraz. -powiedział Marcel a Michalina stanęła słownie za chłopakiem.
Szli jakieś 5 minut w boczną uliczkę, gdzie nikt nie chodził, policja też nie przyjeżdzała.
Zpalili dwie lufki maryśki i poszli do sklepu. [cz.3]
|
|
|
Marcel podał im ubitą lufę maryśki. Karmelia z Michaliną kłóciły się przez chwilę, która pierwsza.Michalina byłą odważniejsza więc skusiła się i wzięła buszka i od razu zaczęła kaszleć, napiła się coli, która została im od wina.
- Co Ci, Michalina?! - wykrzyknęła Karmelia.
Z uśmiechem na twarzy odpowiedziała
- To gryzie spróbój, ale jest super widzę Cię potrójnie, czuję się jakbym ważyła 5 kilo i świat wydaje się być taki, taki kolorowy - opowiadała
Karmelia chciała się dowiedzieć o co jej dokładnie chodzi więc zrobiła to samo co jej przyjaciółka, zaciągnęła się. Również zaczęła kaszleć.
- Karmelia?! Jak się czujesz?
Ochłonęła i odpowiedziała:
- Idziemy stąd ! Jest super chcę jeszcze, ale to za chwilę chcę podzielić się z całym światem jak mi jest wspaniale !
I ruszyli we trójkę na miasto. Marcel był cichy, zawsze mało mówił miał swój świat i zawsze chodził w dość dziwnym stanie. Teraz dziewczyny zrozumiały dlaczego i jak do tego świata się dostał.[cz.2]
|
|
|
Była młoda. Na oko miała 16-17 lat, nie wysoka z małymi boczkami i niebieskimi oczami. Miała koleżankę - Karmelię. Piły wino. Baaa Najlepsze wino na świecie za 5 zł i najsmaczniejszym dodatniem do niego była cola za 2 złote. Ten trunek przenosił je w drugi wymiar, gdzie nie miały żadnych problemów, zmartwień. Papierosy vicki czerwone - nazywane potocznie były ich niebem po wypiciu kilku kubeczków magicznego trunku.
Pewnego dnia postanowiły spróbować czegoś nowego co miał ich kolega - Marcel.
- Cześć dziewczyny, co tam robicie? - zapytał zaciekawiony z uśmiechem od ucha do ucha
- No hej, pijemy magiczny trunek za 7 złote i jest nam bardzo dobrze. - odpowiedziały
- A może chcecie się zamienić?
- Co nam proponujesz? - zapytały zainteresowane propozycją.
- Moją magiczną lufkę z nabitą trawą.
Zaciekawione dziewczyny postanowiły, że spróbóją tej trawki. Nigdy nie kosztowały takich wynalazków więc czas zaznać czegoś nowego.[cz.1]
|
|
|
|