Siedzieli na ławce w parku, przed nimi stałą fontanna. Zafascynwana trójka rozkminiała jak ona działa, że woda bez przerwy się przelewa 7 dni po 24 godziny.
- Wiem! - krzyknęłą Karmelia. - Pod ziemią jest duży basen taki ogromny i jak woda się skończy to oni dolewają i znowu jest woda.!
Michalina spojrzała na Marcela i w tym samym momęcie buchneli śmiechem.
- Jestem głodna, idziemy do sklepu po jabłka. - powiedziała dość spokojnie Michalina.
-Ale najpierw skręcimy w boczną uliczkę, żeby było weselej. - powiedział Marcel.
Dziewczyny się skrzywiły bo dopadła ich myśl drapania w gardle, co im się nie podobało. Ale podpowiadziały:
-A może lepiej później? - zapytała Karmelia.
-Nie teraz. -powiedział Marcel a Michalina stanęła słownie za chłopakiem.
Szli jakieś 5 minut w boczną uliczkę, gdzie nikt nie chodził, policja też nie przyjeżdzała.
Zpalili dwie lufki maryśki i poszli do sklepu. [cz.3]
|