Marcel podał im ubitą lufę maryśki. Karmelia z Michaliną kłóciły się przez chwilę, która pierwsza.Michalina byłą odważniejsza więc skusiła się i wzięła buszka i od razu zaczęła kaszleć, napiła się coli, która została im od wina.
- Co Ci, Michalina?! - wykrzyknęła Karmelia.
Z uśmiechem na twarzy odpowiedziała
- To gryzie spróbój, ale jest super widzę Cię potrójnie, czuję się jakbym ważyła 5 kilo i świat wydaje się być taki, taki kolorowy - opowiadała
Karmelia chciała się dowiedzieć o co jej dokładnie chodzi więc zrobiła to samo co jej przyjaciółka, zaciągnęła się. Również zaczęła kaszleć.
- Karmelia?! Jak się czujesz?
Ochłonęła i odpowiedziała:
- Idziemy stąd ! Jest super chcę jeszcze, ale to za chwilę chcę podzielić się z całym światem jak mi jest wspaniale !
I ruszyli we trójkę na miasto. Marcel był cichy, zawsze mało mówił miał swój świat i zawsze chodził w dość dziwnym stanie. Teraz dziewczyny zrozumiały dlaczego i jak do tego świata się dostał.[cz.2]
|