|
toskaa7.moblo.pl
Pokochałam chłopca z papieru.
|
|
|
Pokochałam chłopca z papieru.
|
|
|
- Cała zielona pani przyszła do mnie w towarzystwie pani całej czerwonej, trzymały wspólnie karteczkę ze słowem ' na '. - I wiesz, kto to był? - Nie wiem, bałam się zapytać. A Ty wiesz? - Tak. Ta zielona to Nadzieja, a ta czerwona to Miłość. Postaw między nimi słowo ' na ' i zrozumiesz. - Nadzieja na Miłość.
|
|
|
- Widzisz jeszcze jakiś sens? - A czy sens to takie małe żółte światełko. . . ? - Właśnie tak. - A. . . To nie. . .
|
|
|
' Nie dla mnie były blaski i luksusy słynnych londyńskich sklepów w West Endzie, hotele o marmurowych posadzkach czy restauracje nad Tamizą. Mogłam jedynie metrem pojechać do Hyde Parku albo Picadilly Circus, uświadamiając sobie coraz wyraźniej, na czym polega prawdziwy świat i prawdziwe życie, które jest bardzo dalekie od bajkowych opowieści, idealizujących wyobrażeń i lukrowanych pocztówek z wakacji. '
|
|
|
' Lubię słowo ' fruwać ', jest lekkie, dźwięczne i pełne nadziei, przekonuje mnie, że kiedyś oderwę się od ziemi naprawdę i pofrunę. '
|
|
|
Kurwa, nie ma to jak bezsenność i brak weny.
|
|
|
- Oj, nie rób takiej miny, zobaczysz jeszcze - ten rok będzie bardzo owocny! - usłyszałam. - O tak! Rok pełen owoców! - rozweseliłam się - Wszystkich spleśniałych - syknęłam uparcie trzymając się swego, jednak podświadomie wyczuwając jakieś nieznane odmiany szczęścia, które przyniesie mi rok 11', i których będę mogła posmakować.
|
|
|
- Myślisz, że jesteś taka wyjątkowa?! - wykrzyczał, na skraju wyczerpania przez moje, jak mawiał, huśtawki nastrojów. - Ja nie myślę, ja wiem. - odparłam, odwracając się i odchodząc. - Przez Twoje chimery. . . - nie dokończył, ale szedł za mną. - To nie są chimery, jestem wybredna i mam szczegółowy obraz moich celów. - przerwałam mu, dalej idąc przed siebie, a on dalej kroczył za mną. - Twoja wybredność nie czyni Cię zajebistą! - Owszem, czyni. - Nie! - To czemu za mną leziesz? - zabrakło mu argumentów. Dalej nie umiał wykrztusić z siebie, że nie może się pogodzić z tym, że stałam się dla niego wszystkim - mimo to, szedł za mną.
|
|
|
- Nie martw się, jutro będzie lepiej - nieudolnie próbował mnie mnie pocieszać. - Amator - jęknęłam i zbierałam się do wyjścia. - Hej, czemu masz taką zbolałą minę, robię co w mojej mocy! - Banały wciskaj bandzie Twoich fanek, nie mnie.
|
|
|
Gdybym wciąż wierzyła w Mikołaja, w liście prosiłabym go wyłącznie o ŚWIĘTY spokój.
|
|
|
- Co chciałabyś na święta - zapytałam koleżankę, ze znudzoną miną sugerującą potworne zmęczenie robioną właśnie listą świątecznych podarunków - tylko serio? - Ach, nic takiego, może tylko jego uśmiech do kawy. . . - rozmarzyła się. Jako dobra koleżanka powinnam raczej wysłuchać kolejnych słów opiewających jego dający po oczach uśmiech, oczy w kolorze, niech będzie, że czekolady, i tak dalej, dalej, dalej, ale z półprzymkniętymi powiekami ironicznie odparłam: - Może razem ze szczęką, w ramach świątecznego gratisu? - ach, esencja świątecznych przygotowań!
|
|
|
Widmo przeszłości roztapia mi źrenice.
|
|
|
|