Słowa „don’t cry” stały się moim osobistym hymnem i mottem życiowym. Często ukrywam to jak się czuję. Lubię ukrywać swój ból, nie pokazywać go nikomu. Nikt nie patrzy mi prosto w oczy, nikt nie wyczyta nich tego, czego bym nie chciała. Lubię wiedzieć, że sama sobie poradzę z bólem. W końcu po co mam obarczać innych ludzi, których kocham. Chociaż wiem, że czasem lepiej byłoby się im wygadać ze wszystkiego, tylko ja na razie nie mam ochoty. Mimo to wiem, że otaczają mnie ludzie, na których zawsze mogę liczyć. Wiem, że i tym razem by mi pomogli. Coraz częściej zastanawiam się jak przywołać w miarę szczery uśmiech i iść przed siebie?
|