 |
souleater.moblo.pl
z mojej perspektywy to wygląda jakbyś chciał porozmawiać. niestety moja perspektywa wobec Ciebie zawsze się myliła serce też.
|
|
 |
z mojej perspektywy to wygląda, jakbyś chciał porozmawiać. niestety, moja perspektywa wobec Ciebie zawsze się myliła, serce też.
|
|
 |
mężczyzna do swej męskości potrzebuje wiernej kobiety. kobieta do swej kobiecości potrzebuje nowej pary szpilek.
|
|
 |
czuję, że nasz związek byłby idealny, gdyby w ogóle chciał zaistnieć.
|
|
 |
nieważne czy dopiero co uścisnął mi rękę, czy musnął swoim ramieniem moje ramię - impuls nerwowy zbyt szybko dociera do mózgu, daje znać sercu, że to "ten"dotyk i wtedy kończy się to tak samo, wewnętrznym bólem, który powoli zaczyna nade mną panować.
|
|
 |
|
Odszedł. Nawet nie zapytał czym teraz będę oddychać.
|
|
 |
wielkie miłości kończą się po tygodniu, moja nawet się nie zaczęła.
|
|
 |
świat nawet nie ma pojęcia o istnieniu takiego uczucia jakim było nasze. ♥
|
|
 |
nigdy nie pozwól, by coś co rozpierdala Cię od środka zaczęło pokazywać się na wewnątrz. niech się pokazuje w domu, gdy siedzisz sama w pokoju, możesz wtedy płakać, zagryzać wargi do krwi a nawet składać ofiary ze swoich starych pluszaków - ale nie ufaj na tyle ludziom, by znali Twoje słabości. po dłuższym czasie ta świadomość, że wiedzą, Cię wykańcza.
|
|
 |
cdn.: -nie jestem Nim, do cholery! jestem sobą. ja wierzę w swoich przyjaciół całym sercem. tamta podrapała się po głowie i kucnęła. -więc? co sobie teraz ubzdurał Twój mózg? dziewczyna ukucnęła przy znajomej, powoli przechyliła się do tyłu i uderzyła mocno plecami o ścianę. -to, że straciłam wiarę w Niego, bo wiary w Nas nigdy nie było. ostatnie słowo wypowiedziała szeptem, powstrzymując się od ironicznego śmiechu. -śmiej się, śmiej. albo płacz. nie lepiej będzie płakać? -za dużo było płakania. powiedzmy, że teraz preferuję egzystencję dla zasady, ale zero płaczu. i nie wymagaj ode mnie kwiatków, tęcz i wielkiego happy endu, bo zwyczajnie nie mogę. gdybym mogła, nas by tu teraz nie było. -a gdzie teraz byśmy były? -nie wiem... pewnie gdzieś w parku, nawalone tanim winem i z papierosem w ręku byśmy wyśmiewały przechodniów, że ich życie jest banalnie nudne. -podoba mi się ten pomysł... -mi też. chodź, musimy się nawalić winem, na trzeźwo się jeszcze nie umiem szczerze uśmiechać.
|
|
 |
-uśmiechnij się! krzyk ocknął ją na lekcji. właśnie zadzwonił dzwonek, nawet tego nie słyszała. -tak, tak, ale nie mam ochoty i gówno Wam wszystkim do tego. odpowiedziała, jakby ta odpowiedź była czymś normalnym. potem zebrała książki z ławki, wrzuciła do plecaka i poczłapała pod następną salę, gdzie miała mieć lekcję. koleżanka pociągnęła ją za kaptur, a że było blisko to wciągnęła do ubikacji dla nauczycieli. -dużo mi do tego, że zaczynasz wyglądasz jak trup! zmora, czupiradło, nawet zaczęłaś się poruszać jak duch. co Cię tak dobiło? dziewczyna przygryzła wargę i wzrokiem powędrowała nad znajomą. natrafiła na otwarte okno, które wpuszczało do ubikacji powietrze zmieszane ze spaloną benzyną i kwitnącymi powoli drzewami na dworze. uśmiechnęła się lekko, serce ją zakuło. -niespełniona obietnica. -co, kurwa, proszę?! koleżanka zaczęła wrzeszczeć. -obiecałam mu, że zawsze będę w Niego wierzyć. -a wiesz co on sobie robi z obietnic złożonych Tobie?! -nie jestem Nim, do cholery! jestem sobą.
|
|
 |
przestałam się zmuszać do zmieniania myśli, kiedy jest nią On i "co by było gdyby...". po prostu pozwalam żeby serce krwawiło a chora wyobraźnia katowała mnie tymi wyobrażeniami. dobrze wiem, że kiedy zacznę na siłę odsyłać Go z mojej głowy, to na odsyłaniu poprzestanie. to musi być spontaniczne, samo przyjdzie.
|
|
 |
"Każde wzruszenie moje natychmiast ją wzruszy, (...) Tak znaliśmy nawzajem czucia wspólnej duszy" / mickiewicz " / dziady" cz. IV
|
|
|
|