" Pamietacie kiedy byliscie malymi dziecmi i wierzyliscie w bajki; marzyliscie o tym jakie bedzie wasze zycie? Biala sukienka ksiaze z bajki ktory zaniesie was do zamku na wzgorzu. Lezeliscie w nocy w lozku zamykaliscie oczy i calkowicie niezaprzeczalnie w to wierzyliscie. Swiety Mikolaj Zebowa Wrozka Ksiaze z Bajki byli na wyciagniecie reki. Ostatecznie dorastacie. Pewnego dnia otwieracie oczy a bajki znikaja. Wiekszosc ludzi zamienia ja na rzeczy i ludzi ktorym moga ufac ale rzecz w tym ze trudno calkowicie zrezygnowac z bajek bo prawie kazdy nadal chowa w sonie iskierke nadziei ze ktoregos dnia otworzy oczy i to wszystko stanie sie prawda(...) pod koniec dnia wiara to zbawcza rzecz. Pojawia sie kiedy tak naprawde tego nie oczekujesz. To tak jakbys pewnego dnia odkryl ze ze basn moze sie nieco roznic od Twoich wyobrazen. Zamek coz moze nie byc zamkiem. I nie jest wazne " Dlugo i szczesliwie" ale " Szczesliwieteraz". Raz na jakis czas czlowiek Cie zaskoczy i raz na jakis czas czlowiek
Czasmi wydaje mi sie jakby nasze swieczki gasly... Najpierw moja potem Twoja... Ale w jednej chwili blyskaja takim oslepiajacym swiatlem ze nie moge odwrocic od nich wzroku... Czuje ze Twoj plomien przyciaga mnie bardziej niz jakikolwiek klejnot najwartosciowszy... A potem Ty swoim plomieniem zaslaniasz moj i prosisz o wybaczenie...
A potem wszystko zaczelo sie zmieniac. Im starsze bylo nasze dziecko tym mniej szczescia bylo w naszym domu. Pierwsze dlugie wieczoru mojego czekania kiedy wroci pierwsza zdrada i coraz czestrze klotnie. Gdzies ulotnila sie nasza wielka milosc i szczescie w ktore wierzytlam bezgranicznie.
Coraz czesciej zastanawialam sie wtedy czy nie popelnilam bledu i coraz czesciej rozwazalam mysl o rozstaniu. Nie moglam pogodzic sie z faktem ze z wielkiej milosci powoli przechodzimy w wielka nienawiasc. Ze obiecywal przeciez i przysiegal ze tylko ja i zadna inna a teraz poprostu mnie zdradza.
Przestalismy ze soba rozmawiac. Nie potrzebowalismy juz tylu wspolnie spedzonych chwil a im dluzej ze soba bylismy tym ciezej bylo nam zburzyc wyrastajacy miedzy nami mur.
Zanim zdecydowalam sie spedzic z nim cale moje zycie znalismy sie tylko kilka miesiecy. Nie przypuszczalam wtedy ze cos zlego moze sie nam przydazyc. Tak bardzo sie przeciez pokochalismy i bylismy razem tacy szczesliwi. A nasza milosc byla tak silna ze zostawilismy dla niej nasze poprzednie zycia nie zastanawiajac sie czy to przypadkiem nie jest blad. Zadne z nas nie myslalo wtedy inaczej.
Pokochalam Go calym sercem do tego stopnia ze chyba nie bylo rzeczy ktorej wtedy nie moglabym zrobic dla Niego z milosci. Byl moim najwiekszym szczesciem. Co wieczor dziekowalam Bogu za cud jaki zeslal mi z nieba i co noc budzilam sie zeby sprawdzic czy jest obok czy nie byl tylko moim snem....
I nasze pierwsze rozstanie kiedy nie wiedzialam co nam przyniesie los i nasz wspolny placz ze szczescia gdy zadzwonil i powiedzial ze jest nadal blisko i ze wszystko dobrze sie skonczy. I chwile gdy poprosil mnie o reke a potem gdy przysiegal przy swiadkach ze juz zawsze i tylko ja cokolwiek by sie w naszym zyciu nie stalo. I ten zloty krazek na moim palcu jako dowod mojego szczescia. I wspolne zycie jakie od tamtej chwili zaczelismy budowac i dziecko ktorego tak bardzo pragnal.
Nie wiem jak to sie stalo ze po tych kilku dniach juz nie umielismy bez siebie zyc. W pracy zawsze z telefonem przy uchu a po pracy tylko On. Pamietam jedynie ten wieczor gdy stalam naprzeciw Niego wpatrujac sie bez slowa w Jego oczy i cos we mnie peklo.Moja dusza jakby zamarla. Zabraklo mi tchu... To wlasnie wtedy zdalam sobie sprawe z tego kim powoli zaczynal sie dla mnie stawac.
Pamietam Jego cieply oddech na moim policzku Jego silne ogarniajace mnie ramiona i to jak kazdej nocy lezal wpatrzony we mnie a te chwile byly tak magiczne ze wstrzymywalam oddech zeby ich nie zniszczyc. Czulam sie tak bezpieczna jak nigdy dotad bo czuwal nad moim snem.
Wtedy caly swiat mogl nie istniec bo to On byl najwazniejszy i tylko to ze jestesmy razem liczylo sie naprawde.To On stal sie calym moim swiatem.