|
pain.of.love.moblo.pl
Spróbuj mnie uderzyć a wtedy stracisz wszystko co miałeś... Nie. Nie ukradnę ci pieniędzy nie rozbiję samochodu nie podpalę domu... Po prostu odejdę.
|
|
|
Spróbuj mnie uderzyć, a wtedy stracisz wszystko, co miałeś... Nie. Nie ukradnę ci pieniędzy, nie rozbiję samochodu, nie podpalę domu... Po prostu odejdę.
|
|
|
I uwielbiam ten moment, kiedy po wyjściu z łazienki, zawinięty jedynie w ręcznik, obejmujesz mnie w pasie, z całych sił przyciskasz do siebie.
|
|
|
Nienawidzę miłości. Nienawidzę twoich łez bo wiem, że to ja jestem ich powodem. Nienawidzę twojego smutku, skarbie. Nienawidzę żalu, który mimo wszystko tkwi w twoich oczach. Nienawidzę grymasu bólu, który wykrzywia twą idealną twarz. I nienawidzę samej siebie, bo jestem największym nieszczęściem, jakie cię w życiu spotkało.
|
|
|
Nie ma nieskończonego zła czy dobra, takimi są jedynie szatan i Bóg. Rosiek... Ja jestem nieskończonym bólem i samotnością. Jestem czarną, pochłaniającą wszystko dziurą. A wewnątrz mnie nie ma nic. Kompletnie nic.
|
|
|
Przytulę się do dna... I już nic nie wypchnie mnie na powierzchnię. Bezmiar tęsknoty zabija.
|
|
|
By manipulować ludźmi, trzeba znać ciemność w ich sercach.
|
|
|
Moje łóżko jest stanowczo za duże, jak na jedną osobę... Nie zauważyłeś?
|
|
|
-Ja jestem allelem dominującym. Ty recesywnym... To znaczy, że mój głos liczy się podwójnie. -Spierdalaj.
|
|
|
Pamiętam naszą pierwszą kłótnię. Tego dnia musieliśmy wyjechać za granicę, z powodu jakiejś sesji. Posprzeczaliśmy się już w drodze na lotnisko, a w samolocie nie zamieniliśmy ani jednego słowa. W hotelu zamówiłeś dwa pokoje, nie jeden. Siedziałam na łóżku ocierając łzy, które odważyły się spłynąć po policzku. Wtedy rozległo się ciche pukanie do drzwi. Po prostu wiedziałam że to ty. Zajrzałeś, uśmiechając się nieśmiało. W dłoni trzymałeś bukiet pachnących róż. -Mogę wejść? -Do pokoju, czy do mojego serca? Ostrzegam. Mogę cię wywalić z obu tych miejsc. Będzie bolało do końca życia.
|
|
|
Jeden jego uśmiech, słowo, gest... A mam siłę przeżyć kolejny dzień...
|
|
|
Zakochałam się w cechach, które w dniu dzisiejszym wyprowadzają mnie z równowagi. Ale to nic nie zmienia... Nie przeszkadza mi twoje bałaganiarstwo... Hałaśliwość... Wieczne rozbawienie i brak powagi nawet kiedy jest to konieczne. No... Może czasami... Ale to nic. I tak cię kocham. Bo miłość akceptuje wszystkie wady... Wszystkie potknięcia.
|
|
|
|