starałam się zachować kamienną twarz, ale nie potrafię. nie, kiedy nasze spojrzenia się spotykają. nie, kiedy znów się mijamy. gdy zobaczę Ciebie znów, w tłumie twarzy pojawiających się co przerwę. zamieram, nie liczy się już nic. zapominam o oddychaniu i wstyd mi samej przed sobą, że tak mocno na mnie działasz. nie słyszę nic, jesteś tylko Ty. zgiełk i hałas zmieniają się w ledwo słyszalne szepty, wszystko blaknie. momentalnie przystaję, ale wtedy wraca świadomość. zmuszam się do zrobienia kolejnego kroku. uciekam. rzeczywistość znów przejmuje nade mną kontrolę, a ja nie ma sił, by się temu oprzeć.
|