|
obsesyjniezakochana.moblo.pl
przepraszam że zrzuciłam Cię ze schodów to nie było specjalnie raczej z miłości kotek. kszy
|
|
|
przepraszam, że zrzuciłam Cię ze schodów, to nie było specjalnie, raczej z miłości kotek. / kszy
|
|
|
Zimowy wieczór. Był u niej. Siedzieli na łóżku i rozmawiali o niczym. Po zaczepkach słownych zaczął ją łaskotać. Ona się odwdzięczyła tym samym. Znalazła Jego słaby punkt na wysokości pasa pod żebrami. W pewnej chwili chciała odsapnąć. Poprosiła żeby przestał na moment. On chciał czuć przewagę i usiadł na jej nogach. Wtedy ona się podniosła, opierając na rękach, a On nachylił się ostrożnie w jej stronę i pocałował ją w jej ulubiony sposób. Od delikatnego początku przeszedł do nieco porywczej namiętności. Zamknęła oczy i zakręciło się jej w głowie. Jakby wszystkie myśli przyćmił szary dym. Miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Poczuła się jakby przeżywała najpiękniejszy moment w jej życiu, dlatego nie chciała przestać. Jednak wrażenie omdlenia wzięło górę i odchyliła głowę pozostawiając jeszcze kilka drobnych pocałunków na jego wargach. Uśmiechnęła się z wzajemnością. Przytulił ją do siebie. Odkryła, że tylko On potrafi wywołać jej ten prawdziwy uśmiech. /lubbel
|
|
|
Gdy zostało im jeszcze kilka chwil, to On przełamał pierwszy. To On podszedł do niej. To On przytulił ją do siebie i uściskał przez kilka chwil. By tym razem ona zrozumiała, że może być w Jego ramionach bezpieczna. /lubbel
|
|
|
NIKT nie ma prawa budzić mnie o 4 rano smsem. Ale JEGO usprawiedliwiam. Czemu ? Bo to jego "kocham Cię mała" sprawia, że na mojej twarzy pojawia się wielki banan. I razem z tym bananem na twarzy, zasypiam. Uwielbiam mieć tą pewność, że nawet o 4 nad ranem myśli o mnie. / nofound
|
|
|
Był to szary i okropny dzień chyba dla wszystkich ludzi lecz dla niej i dla niego był czymś wyjątkowym. Spotkali się tak jak zawsze w środy, z wielką radością w sercu podziękowali sobie słownie za 5 miesięcy spędzone razem i zapieczętowali to długim namiętnym pocałunkiem. Padał drobny deszcz , słońce było zasłonięte przez obrzydliwe szaro-czarne chmury nie można było zobaczyć nawet kawałka nieba które oboje tak kochali. Mimo wszystko udali się do parku, weszli w wielkie błoto ze świadomością że żadni inni idoci nie poszli by tam w taką pogodę, wiedzieli, że będą sami czego tak bardzo potrzebowali. Szli całując się co jakiś czas, zatrzymali się by usiąść na kamieniu, był mokry a więc dziewczyna zarządziła że zdejmie kurtkę na której usiądzie jej ukochany, chłopak oczywiście nie chciał się zgodzić, bardzo troskliwy bał się o to że zachoruje lecz znał ją dobrze wiedział że ona nie odpuści bo jest cholernie uparta..
|
|
|
i przy każdym pożegnaniu nie mogę doczekać się powitania.
|
|
|
wszystko czego pragne zawarte jest w Twoich oczach.
|
|
|
Kiedy się kłocimy usilnie stram się uspokojić, udaje mi się to dopierto wtedy gdy poczuje Twoje ciepło, jednostajny rytmy Twego serca.
|
|
|
Chłopak odprowadzał swoją dziewczynę do domu.Spieszyli się okropnie,a śnieg dodatkowo ich spowalniał,nagle powiedział,że musi podejść jeszcze do sklepu i poprosił dziewczynę,aby nie czekała na niego lecz przyspieszyła kroku i pobiegł.Ona tylko widziała jak zamykają się za nim drzwi,przeszła na drugą stronę ulicy i nie zdołała ruszyć bez swojej bratniej duszy dalej,zdała sobie sprawę że misiek jest w kwiaciarni.Chłopak zdyszany poprosił o najładniejszą różę dla najpiękniejszej dziewczyny-sprzedawczyni zaśmiała się i po krótkim namyśle właśnie taką mu dała-wybiegł z wielkim bananem na twarzy zaraził swym uśmiechem swojego skarba,ona nie potrafiła powstrzymać napływu radości,podszedł do ukochanej i wręczył kwiat, musnął jej usta i wyszeptał przepraszam,miał za co tego dnia ale nie potrafiła się już na niego gniewać ani chwili dłużej,złożyła tylko delikatny pocałunek na jego wargach podziękowała i przytuliła się,wdzięczna wszechświatu za ten wspaniały dar w postaci jej misia.
|
|
|
"Wyjaśnijmy sobie to wreszcie jak daleko można dojść we śnie.
Bo na jawie brak już sił myśleć nawet jak ma być"
|
|
|
Dotykając Twoich ust zapaść w bezsenność...
|
|
|
`.Jeżeli powiem Ci, że siedzę na dachu i oglądam gwiazdy,
i że nie ma lepszego miejsca niż właśnie ten dach, to wejdziesz,
złapiesz mnie za rękę i zostaniesz na zawsze?
|
|
|
|