Jakaż głupia była. Patrząc na nią było mi jej żal. Siedziała na łóżku płakała i kołysała się, jakby miała chorobę sierocą. Mówiłam jej że jest żałosna, że musi wziąć się w garść, ogarnąć życie i iść. Ale ona milczała. Przez moment zaczęłam jej nienawidzić, ale wiedziałam że jest mną, że jeśli ja ją zostawię to nic już nie będzie takie samo. Nawet ta nasza samotność. Patrzyłam, przyglądałam się bacznie jej grymasom twarzy, nie mówiąc nic. Próbując ją zrozumieć. Nagle przerwała cisze... "Jestem żałosna, każdy kto traci miłość jest żałosny, ale najbardziej żałośni są Ci którzy w tej całej swej pierdolonej dumie chowają uczucia w dupę i krzyczą, że miłość nie istnieje, więc Ty jesteś bardziej żałosna, zadufana w sobie, taka silna" Wiedziałam, że ma racje to ja to zniszczyłam opowiadając mu w kółko o facetach, którzy istnieją, nie zauważając, że każda jego cieplejsza myśl jest o mnie, że właściwie powiedział że jestem jedyna, a ja? Ja udałam, że nie widzę. Zakompleksiona egoistka!
|