|
meryszju.moblo.pl
. Bo nawet słońce już mnie nie cieszy..
|
|
|
`. Bo nawet słońce już mnie nie cieszy..
|
|
|
`. Chodze i uśmiecham sie sama do siebie. Objadam sie do woli nie czując tego przykrego ściskania w żołądku, jakie bez przerwy czułam przez poprzednie pół roku. Przykładam sie do zrobienia makijażu, zaczęłam uważać ze prasowanie ubrań jest jednak potrzebne. Gdzieś zgubiłam moja obojętność i chłód jaki żywiłam do ludzi, zaczęłam wychodzić z domu . I najważniejsze : zapomniałam o miłości , o pieprzonej miłości mojego życia która przez cały ten czas zabijała mnie od wewnątrz. I wszystko to dzięki Tobie. I może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale ja już w jakimś sensie Cie niezmiernie kocham , za to co dla mnie tak zupełnie nieświadomie zrobiłeś.
|
|
|
`. Bo nareszcie znalazła to czego tak dawno szukała, odrobinę szczęścia i słowo `kocham` zamiast słowa `mała`. ;**.;)
|
|
|
`. Ten nierealny świat...
|
|
|
`. Szczęście jest jak bańka mydlana : powstaje przy odrobienie wysiłku, potem rośnie, rośnie, rośnie, by cieszyć przez chwilkę. Potem zjawi się ktoś niepożądany, 'pyk' i innej bańki szukamy.
|
|
|
`. Poczuła że coś już straciła. Już nie przytuli go więcej, popatrzeć z daleka może tylko na niego, na jego szczęście. Wspomnieniach me te brązowe oczy, ten uśmiech specjalnie dla niej. Kochała go, on tylko udawał, nie mogła żyć bez niego...on z inną się zabawiał.
|
|
|
`. Czekała na wiadomość. Esemesa od niego. Patrzy na ekran a tu słowa jego "Wybacz że się nie odzywałem, ale przemyśleć parę spraw musiałam. Jedna z nich dotyczy ciebie samej. Tak więc zerwać z tobą muszę, bo już cię nie kocham, pa,kończę, naprawdę i mnie nie zmuszaj." . To co zobaczyła z prawdą mijać się musiało, przecież kochał, mówił że tylko to im zostało. Nie mogła żyć bez niego, więc pobiegła w rozpaczy do starej chaty gdzie przesiadywali od laty.Wzięła z sobą żyletkę, długopis i jakiś papierek, ostatnie słowa przyniosły jej największe cierpienie. : "Przepraszam, ale za bardzo kochałam, straciłam i poradzić sobie z sobą nie umiałam." Wzięła żyletkę i zrobiła cieńcie. Mała kreska a zakończy jej życie ziemskie.
|
|
|
`. Rozpętała się burza.Deszcz padał nie ubłagalnie i wciąż słychać było grzmoty.Wzięła rodzynki w czekoladzie i otworzyła okno.Ciężkie krople deszczu wpadały do pokoju,ale wcale jej to nie przeszkadzało.Usiadła na parapecie, otworzyła rodzynki i zaczęła je jeść.Wzięła komórkę, wyszukała numer do Niego.Postanowiła zadzwonić. Zaczęła układać sobie w głowie, co mu powie. Że za nim tęskni? Że bardzo kocha? Czy wszystko u niego dobrze?Że nie może doczekać się jego powrotu z wakacji?Kiedy tak rozmyślała, nagle telefon zaczął dzwonić. Spojrzała na ekran. To był On.Na jej twarzy pojawił się uśmiech, w końcu tak dawno nie rozmawiali. Odebrała. Ona: Cześć Kochanie ! Właśnie miałam do Ciebie dzwonić! Jak tam u Ciebie? U mnie wszystko dobrze, tylko strasznie tęsknię i ciągle pada. On: Cześć, wiesz, musimy pogadać. Ona: Tak? Stało się coś? Spytała zaniepokojona. On: Ymm.. w sumie to tak. Wiesz, ja już chyba nic do Ciebie nie czuję, poznałem kogoś. Zapadła głucha cisza. On: No to udanych wakacji, pa
|
|
|
|