|
melancholy.moblo.pl
Proszę spotkajmy się w snach.
|
|
|
Proszę, spotkajmy się w snach.
|
|
|
Nieustannie skupiona. Do granic skoncentrowana, aby nie pokazać bólu. Śmiała się tylko twarzą. Powtarzała śmiech po innych. Było to widać... Czasami się spóźniała...
|
|
|
I gdy tak myślę, to tak rozpaczliwie tęsknię za Tobą, że chce mi się płakać. I nie jestem pewna, czy z tego smutku, że tak tęsknie, czy z tej radości, że mogę tęsknić.
|
|
|
-Odpisywałam Ci z pamięci, nie widziałam klawiszy. -Aż tak się upiłaś? -Nie. Aż tak płakałam...
|
|
|
-Znasz to uczucie? -Jakie? -Kiedy patrzysz na kogoś i wiesz, że on nie czuje tego co Ty.
|
|
|
Czy płakałam? Tak.. ale nie za Tobą. Widać są ważniejsze sprawy od tej komedii, którą nazywałam miłością.
|
|
|
-Wypuściłam szczęście. -Jak to wypuściłaś szczęście? -Nie zdołałam go utrzymać, było zbyt ciężkie... -A jak wyglądało? -Było troszkę wyższe ode mnie i miało brązowe oczy...
|
|
|
-O! Spójrz. Znowu ma inną. -Daj spokój. On już mnie nie obchodzi. -Tak? To dlaczego ubierasz bluzkę, w której najbardziej Cię lubił?
|
|
|
-Jego oczy... -Co z nimi? -Z nimi? Z nimi związane jest każde moje marzenie, każdy sen, bo... tylko On ma takie oczy...
|
|
|
Wszyscy mężczyźni to kłamcy, zmiennicy, fałszywi, paple, obłudnicy, pyszałki lub tchórze, nędzni i zmysłowi; wszystkie kobiety są przewrotne, wyrachowane, próżne, ciekawe i zepsute; świat jest kałużą bez dna, gdzie czołgają się najpotworniejsze płazy, przelewając się w błocie; ale jest na świecie jedna rzecz święta i wzniosła: zespolenie tych dwojga tak szpetnych istot. Kto kocha, często doznaje zawodu, często cierpi i jest nieszczęśliwy, ale kocha; i kiedy znajdzie się na krawędzi grobu, obraca się, aby spojrzeć wstecz, i powiada: "Często cierpiałem, myliłem się niekiedy, ale kochałem. To ja żyłem, a nie sztuczna istota wylęgła z mej pychy i nudy".
|
|
|
Mówisz, pani, o sercu? (...) O sercu, co jej teraz jest, a jego niegdyś było? O sercu, co jego niegdyś było... a jej rzec ma dzisiaj, gdzie ukryć się chciało? O sercu, co moim było, a które, pani, skraść mi zdołałaś? O sercu, co jego jest, a darem się staje przesilenia nocą? O sercu, co w jej piersiach bije - o sercu w skrzyni drewnianej złożonym, które bić już nie może? Zaiste, drżą serca, gdy bije serce - złamane gdy bić przestanie. A wszystkie serca są jednym sercem.
|
|
|
-Troszkę to mnie nie urządza. Więc słuchaj... Słuchaj i zrozum. Ja tam widziałam maleńką dziewczynkę, która siedziała w kąciku, niczym się nie bawiła, tylko tak się jakoś dziwnie kiwała.Zapytałam tej opiekunki dlaczego. i wiesz, dlaczego? -Nie. -Dlatego, że tam dzieci często się tak kiwają. To jest głód. Rafał, taki głód uczucia. Nikt ich nie przytula do siebie, nikt im nie mówi najpotrzebniejszych słów: mój skarbie, moja dziecinko, moje kochanie, czy ja wiem, jakich jeszcze? Takich zwyczajnych, które każde inne dziecko słyszy. Kiedy matka przytula dziecko, to tak się kołysze razem z nim. Siedzi i tak się kołysze, prawda? A tam, Rafał, dzieci kołyszą się same.
|
|
|
|