|
lubiejakoddychasz.moblo.pl
Tęsknię za nim. Cholernie za nim tęsknię i chujowo się z tym wszystkim czuję bo nie potrafię tego ogarnąć. lubiejakoddychasz.
|
|
|
Tęsknię za nim. Cholernie za nim tęsknię i chujowo się z tym wszystkim czuję, bo nie potrafię tego ogarnąć. /lubiejakoddychasz.
|
|
|
-A jeśli zapomnę, jak mam się uśmiechać? -Nie martw się Mała. Przypomnę. ♥ /lubiejakoddychasz.
|
|
|
obiecałeś, że nie zostawisz, gdy będę zapłakana. Dziś, mimo, że oczy mam bardziej czerwone od krwi, siedzę sama zmęczona myśleniem o złamanym słowie. /lubiejakoddychasz.
|
|
|
wdech, wydech, wdech, wydech, wdech...bezdech. /lubiejakoddychasz.
|
|
|
krzyczałam, wydzierałam się na całe gardło! zrównałam go z ziemią. na słowa 'nie wybaczę Ci tego!' zaśmiał się sucho. skończyłam swoje kazanie. z drżącymi dłońmi, zaczerwienionymi oczami i ściśniętym sercem czekałam na jego wersję wydarzeń. miałam tą cholerną nadzieję, że wypowie banalne słowa 'to nie tak jak myślisz' , ale on tylko powiedział ' I tak będę Cię kochał. A sam sobie tego nie wybaczę. Kocham Cię nad życie Słoneczko.' I z przepraszającymi oczami odwrócił się potykając o własny cień. /lubiejakoddychasz.
|
|
|
Miłość. znowu ta Kurwa w czerwonej sukience! /lubiejakoddychasz.
|
|
|
Jestem zdezorientowana, przestraszona, głupia. Razy dwa, bo za nim tęsknię. /lubiejakoddychasz.
|
|
|
przestałam już o Tobie śnić, nie organizowałam zbiegów okoliczności, budziłam się bez podpuchniętych oczu, nie drżały mi dłonie, potrafiłam się uśmiechać, odzyskiwałam wiarę w miłość, rzuciłam wspomnienia w kąt, czułam ulgę, tak pięknie pachnącą wolnością ulgę, aż wreszcie, któregoś dnia znów wypowiedziałeś moje imię. a prosiłam...nie wracaj. kurwa, nie wracaj! /lubiejakoddychasz.
|
|
|
tu nie chodzi o nas. nie ma żadnych nas... /lubiejakoddychasz.
|
|
|
tak. dziś leżąc na podłodze, doszłam do wniosku, że jesteś najważniejszy. /lubiejakoddychasz.
|
|
|
-co mogę teraz dla Ciebie zrobić? -kup wodoodporny tusz. /lubiejakoddychasz.
|
|
|
Są takie chwile, kiedy słońce zagląda w okno i muskając policzek zmusza do uśmiechu. Chwile, w których najprostszy gest jest w stanie sprawić, że nie da się określić własnego szczęścia. Upada się po dziewięćdziesiąt dziewięć razy, by po setnym wstać i powiedzieć „Jestem zbyt silna, żeby wciąż leżeć.” /lubiejakoddychasz.
|
|
|
|