|
leoox33.moblo.pl
Jestem na skraju załamania nerwowego i nienawidzę życia śmieję się z byle głupot i zaśmiecam umysł byle czym piję najpodlejsze alkohole i przepalam je fajkami od 3 dni
|
|
|
Jestem na skraju załamania nerwowego i nienawidzę życia, śmieję się z byle głupot i zaśmiecam umysł byle czym, piję najpodlejsze alkohole i przepalam je fajkami, od 3 dni nie miałam niczego w ustach, a od dluszego czasu nikogo poza Tobą w sercu.
|
|
|
Chyba już nie umiem, kurwa, wypłukałam się, alkoholem wypłukałam z siebie wszystko co ważne.
|
|
|
Pojawiają się jacyś nowi ludzie, przeważnie z kieliszkami w ręku, przeważnie jesteśmy pijani i rozmawiamy całe noce, a rano żadne z nas nie pamięta, że w ogóle się poznaliśmy, dobrze, na chuj mi oni, nie potrzebuje nikogo nowego.
|
|
|
Kocham takie leniwe, ciepłe niedziele, kiedy palimy papierosy na balkonie, gadamy o głupotach i jesteśmy całkiem trzeźwi, takie niedziele kiedy nie myślimy o poniedziałku, oglądamy obrzydliwe filmiki,kłócimy się kto był najładniejszy w Skinsach albo łazimy do małego centrum i ku zdziwieniu ekspedientek, które nas znają, kupujemy tylko czekoladę i energetyki, takie niedziele, które zapychamy sobie setkami drobiazgów, wymianami zdań, śmiechem i muzyką, takie niedziele kiedy istnieją tylko Oni, kiedy nie potrzebuje nawet Ciebie.
|
|
|
Umieranie w czerwcowe wieczory w gorącej pościeli, to jedyna czynność na jakiej wykonanie mnie stać.
|
|
|
Ludzie różnie reagują na samotność, chciałabym do Ciebie zadzwonić, powiedzieć tak po prostu, że tęsknię. Nie wiem, czy to coś znaczy, nigdy nie chciałam niczego Ci niszczyć, chciałam Ci tylko powiedzieć, że tęsknię. Że kurwa tęsknię".
|
|
|
Wybacz, ale dzisiaj jestem nie do wyjścia. Dziś nie wyglądam, nieczynna jestem, chyba też trochę nie żyje. Może jutro.
|
|
|
żałuję tylko obietnic, które sobie złożyliśmy, bo w porównaniu do Ciebie, ja swoich potrafiłam dotrzymać
|
|
|
kocham Ją. pomimo wszystkich sprzeczek i fochów, które w moim wykonaniu potrafiły trwać tydzień. pomimo zakazów lub powrotu do domu o północy. pomimo Jej nadopiekuńczości i przeogromnej troski. pomimo tego, że potrafi nieźle zajść za skórę lub narzucić mi szlaban w ciągu lata. pomimo, że zapomina się i zalewa mi kawę do końca, nie zostawiając miejsca na śmietanę. albo docieka z kim przed chwilą rozmawiałam i jak ważny temat miałam, że machnęłam Jej ręką by wyszła z pokoju. mimo wszystko, nigdy nie wybaczę Bogu, gdy Jej nie pomoże i dopuści się, by przegrała walkę z chorobą. bo nie wyobrażam sobie życia bez kobiety, która bezpodstawnie dała Mi serce i zapragnęła zaopiekować się nim ze wszystkich swoich sił
|
|
|
wyciągam z szafy walizki. wrzucam do nich niepoukładane ubrania i najpotrzebniejsze rzeczy. gdzieś pomiędzy bluzą a przetartymi jeansami wsuwam zdjęcie. obraz, na którym jest kobieta mojego zycia. po cichu wychodzę i walizki, które przed chwilą spadały z okna wkładam do auta kumpla. całuję po raz ostatni mamę, która zasnęła na kanapie i bezszelestnie zamykam za sobą drzwi. żegnam przeszłość z nadzieją, że powitam lepsze jutro. zamykam w swoim życiu pewien rozdział, w którym jedynym przewodnikiem była samotność
|
|
|
'Tak, wiem, że powiedzieliśmy czy zrobiliśmy różne rzeczy, ale nie chcieliśmy tego
I znów wracamy do tej samej struktury, do tej samej rutyny
Ale Twój temperament jest tak samo zły, jak mój
Jesteś taka sama jak ja
Ale Jeśli chodzi o miłość - jesteś po prostu zaślepiona
Kochanie, proszę, wróć
To nie przez Ciebie, kochanie, to wszystko przeze mnie
Może nasz związek wcale nie jest taki szalony, jak się wydaje
Może tak właśnie wygląda spotkanie tornada z wulkanem
Wiem tylko że za bardzo cię kocham, by chociaż odejść
Wejdź do środka, zabierz swoje bagaże z chodnika
Czy nie słyszysz szczerości w moim głosie kiedy mówię?
Powiedziałem ci - to moja wina
Popatrz mi w oczy
Następnym razem, kiedy będę wkurwiony walnę pięściami w ścianę
Następnym razem. Nie będzie następnego razu
Przepraszam, chociaż wiem, że to tylko kłamstwa
Mam dość gierek, chcę ją po prostu odzyskać
Wiem, jestem kłamcą
Kurwa, jeśli ona znów spróbuje odejść
Przywiążę ją do łóżka i podpalę dom'
|
|
|
' Nie powiem ci, co to naprawdę jest
Mogę ci jedynie powiedzieć, jak się czuję
I teraz to stalowy nóż w mojej tchawicy
Nie mogę oddychać, ale walczę tak długo, jak tylko mogę
Tak długo, jak to czuję, tak jakbym leciał
Naćpany miłością, pijany własną nienawiścią
Jakbym wąchał farbę i kocham to bardziej niż cierpię, duszę się
I już kiedy mam utonąć ona mnie ratuje
Cholernie mnie nienawidzi, a ja to kocham
Czekaj! Dokąd idziesz? Zostawiam Cię!
Nie, nigdzie nie idziesz, wracaj
I tak w kółko
To szalone, bo kiedy jest dobrze wszystko układa się wspaniale
Jestem jak superman ze sprzyjającym wiatrem
Ona to Louis Lane, ale kiedy jest źle jest okropnie, tak mi wstyd, pękam '
|
|
|
|