|
landriina.moblo.pl
Usiadłam na ławce jęcząc z bólu i tęsknoty. I to nie za miłością za ojcem czy za Nim. Za trójką przyjaciół tęskniłam. Za tymi którzy zginęli w jednym tygodniu zostaw
|
|
|
Usiadłam na ławce, jęcząc z bólu i tęsknoty. I to nie za miłością, za ojcem, czy za Nim. Za trójką przyjaciół tęskniłam. Za tymi, którzy zginęli w jednym tygodniu, zostawiając mnie na świecie samą i bezbronną. Trójka ludzi, dzięki którym jestem, kim jestem i dzięki którym żyję. Trójka osób, która była najważniejsza na świecie umarła. Nie zostawili nic, prócz wielkiej miłości do nich, wielkiej tęsknoty, wielkiego bólu, cudownych wspomnień i pamiątki w sercu. Bo byli niezastąpieni, gdziekolwiek, cokolwiek, jakkolwiek - zawsze oni. Teraz wiem, że taka wielka, prawdziwa przyjaźń też istnieje raz w życiu. I rzeczywiście, nic nie trwa wiecznie, a wszystko co dobre szybko się kończy.
|
|
|
Weszłam do szkoły, wiedziałam, że będzie to jakiś dziwny dzień, którego nie będę mogła zaliczyć do udanych. Wzrok niektórych ludzi skierowany był na mnie. 'Co wy kurwa? Człowieka nie widzieliście?' Zapytałam, już nieźle wkurwiona. 'Mnie nie widzieli spory czas.' Usłyszałam w drzwiach mojej szatni. Nie chciałam się odwracać, ale jednak to zrobiłam. 'No proszę, kto nas zaszczycił swoją obecnością.' Powiedziałam bardzo miłym, ciepłym głosem, podchodząc do Ciebie. 'No, gdzieś musiałem Cię znaleźć.' Odparłeś. W duchu śmiałam się z Ciebie. Teraz rolę się odwróciły, Ty uwierzyłeś w moją grę, wyciągając do mnie ręce. Podeszłam do Ciebie i szepnęłam Ci do ucha. 'Wiesz co? Teraz, to ja Ci powiem coś, co bardzo chcesz usłyszeć : spierdalaj.' Ugryzłam Cię lekko w ucho i ominęłam w drzwiach. 'Jeszcze do mnie przyjdziesz!' Usłyszałam. 'Ta, chyba tylko po to, żeby znowu powiedzieć Ci spierdalaj.'
|
|
|
Bóg odebrał mi trójkę przyjaciół. Być może to nawet On skłócił mnie z paroma, kiedyś ważnymi dla mnie ludźmi. Może i przez Niego nie mam teraz Ojca. Nie wiem, nie osądzam. Ale kurwa, ile można? Czeka mnie jeszcze, dajmy, 40 lat życia. Ale jak dalej mam cierpieć, jak dotychczas, to dziękuję - postoję .
|
|
|
' Przepraszam, przepraszam.' Usłyszałam pewnego chłodnego, zimowego wieczora, będąc na spacerze z psem. 'Nie przepraszaj. Lepiej rób tak, żebyś nie musiał już przepraszać.' Wyszeptałam po chwili milczenia i odeszłam. Od tak. Pełna siły i pewna siebie i swoich racji. Pewna, że już wszystko będzie szło w dobrym kierunku.
|
|
|
- Rozbudowana konwersacja, nie ma co. - Co to jest konwersacja ? // rozmowa z kumplem na gadu :D
|
|
|
Nie wierzyłam mu, gdy mówił, że nie chce takiego życia. Że mam się zająć jego synkiem w razie potrzeby. Że jego pies zawsze mnie lubił i żebym go czasami odwiedzała.Że jedyne, co może zrobić, to się zabić. Nie wierzyłam. A teraz? Teraz żałuję, że przez Twoje błędy, straciłam zaufanie do wszystkich, w tym do niego i zlekceważyłam te słowa. Jestem złą przyjaciółką, nie powstrzymałam go, chociaż mogłam. Cała drżę, a krzyk tłumiony we mnie rozrywa mi płuca. Próbując mnie powstrzymać zrób tak, żeby on zjawił się koło mnie. Zrób tak, żeby czas się cofnął. Albo wiesz co? Po prostu bądź przy mnie i nie pozwól mi zrobić niczego głupiego, tak jak on kiedyś. Uśmiechnij się do mnie, gdy na Ciebie spojrzę, przytul mnie, gdy spuszczę głowę. Weź mnie na ręce, gdy będę narzekać i idź ze mną gdzieś, jak będzie mnie nosiło. Bądź taki, jak on, zastąp mi go, bo bez niego sobie nie radziłam, nie radzę i nie będę radzić. Chociaż w jakimś stopniu mi go przypominaj, proszę. / landriina
|
|
|
Boże, jeśli mnie słyszysz, to spraw, żeby wszyscy konfidenci zgnili w pierdlu, a wszyscy niewinni, którzy przez nich siedzą, wyszli w tej chwili. No proszę Cię, przecież wiem, że potrafisz wszystko. To zrób chociaż to dla mnie, skoro nie chcesz przywrócić życia moim przyjaciołom.
|
|
|
Wyszłam z psem w leginsach, adidasach i grubej, ciepłej kurtce. Puściłam psa wolno, a sama dreptałam z jednej nogi na druga, by mi zimno nie było. 'Cześć, jak palec?' Usłyszałam i serce zabiło mi szybciej. 'No siema. No daje radę.' Powiedziałam, ściskając zdrową dłoń w pięść. Od razu przyleciał mój pies, który zawsze lubił Ciebie. Zacząłeś się z nim bawić, wpychając go w śnieg. Po chwili sam wylądowałeś na śniegu, uśmiechnęłam się. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo potrzebowałam tego uśmiechu spowodowanego Twoją osobą. Siedząc chwilę na tym śniegu, wyjąłeś z kieszeni list i dałeś mi go. 'Miałem nadzieję, że Cię w końcu zobaczę, od paru dni noszę go przy sobie. No dobra, to cześć.' Wchodząc do domu, usiadłam na swojej kanapie. Otworzyłam. 'Tęsknię, kocham, potrzebuję, pragnę, umieram. Za Tobą, Cię, Twojego dotyku, Twoich słów, bez Ciebie.' Schowałam to na dnie szafy, myśląc, czy dobrze robię, uznając, że nic się nie stało.
|
|
|
Mogę o Tobie nie myśleć do końca życia. Pod warunkiem, że mnie ktoś teraz zabije. / przerobiony tekst Wojewódzkiego.
|
|
|
Buty na obcasie z CCC, rurki z niemieckiego H&M, czarno-biały sweterek z Terranovy, czarny płaszczyk z kolejnego, niemieckiego sklepu, włosy spięte w byle jaki kok i idę spotkać się z Twoim wzrokiem. Idę zobaczyć, jak będziesz próbował do mnie wrócić, jak będziesz chciał mnie poderwać, czy zawrócić w głowie. Ale to już nie zadziała. Nie tym razem. Byłam naiwna, ale z tego też się można wyleczyć. Nie pozwolę już, byś mnie zostawił, gdy najbardziej Cię będę potrzebować. Skarbie, jakąkolwiek zaplanujesz akcję z moim udziałem, od dnia dzisiejszego, mogę Ci obiecać, że planujesz swój koniec.
|
|
|
23:23 - a ja sobie gadam na skypie z namalowanaksiezniczka :*
|
|
|
Pamiętam, jak wchodząc do szkoły, pierwszą twarzą jaką widziała, to był mój kumpel. Jak na każdej przerwie odwalał jakąś bekę. Jak wysłał kolegę do mnie, żeby załatwił mu mój numer. Jak nosił mnie na rękach całe przerwy. Jak uśmiechał się od ucha do ucha, gdy mnie widział. Jak martwił się o mnie, gdy przychodziłam zapłakana. Jak się zdziwił, gdy zapaliłam przy nim pierwszą fajkę. Jak dzwonił codziennie wieczorem, by móc zasnąć. Jak płakał mi, gdy jego dziewczyna zmarła. Jak był przy mnie, gdy tego potrzebowałam. Jak był zawsze, kiedy tego chciałam. On na mnie też mógł liczyć. Broniłam go przed sądem, nauczycielami, czy dyrekcją szkoły. Brałam winę na siebie, gdy go o coś oskarżali. Przechowywałam jego fajki, gdy chcieli nam przeszukać plecaki. Trzymałam to, co mi mówił dla siebie, bo on szanował swoją prywatność, nikomu tego nie mówiłam, nawet jego dziewczynie, czy najlepszemu kumplowi. Tęsknię za nim. Muszę kurwa czekać parę lat, bo jakiś konfident wsadził go do ośrodka na długi czas.
|
|
|
|