|
kisskiss_bangbang.moblo.pl
Zbudowała swój świat. Latami stawiała cegła po cegle cierpliwie uzupełniając cementem najmniejsze nawet szczeliny przez które ktokolwiek mógłby dostrzec czego nie p
|
|
|
Zbudowała swój świat. Latami stawiała cegła po cegle, cierpliwie uzupełniając cementem najmniejsze nawet szczeliny, przez które ktokolwiek mógłby dostrzec, czego nie powinien. Mozolnie, z trudem, dźwigała worki, dosypywała piasku, wlewała wodę i robiła spoinę. A potem znowu, pomalutku, dzień pod dniu, miesiąc po miesiącu i rok po roku, budowała mur. Miał ją chronić. Nikogo nie wpuszczała. Nikt nie wiedział, co kryje się po drugiej stronie. Na straży postawiła ironię, szyderstwo, sarkazm i kpinę.
|
|
|
Kolejny poranek kiedy powinnam dostać pochwałę, że nadal żyję. Nie zagłodziłam się, nie utopiłam w wannie, nie wzięłam nic na sen i nie zapiłam tego wódką. Nie zapiłam się tak ogólnie, nie wlazłam pod pędzący autobus. Kolejny poranek kiedy moi przyjaciele i mój psychiatra powinni przysłać mi wielki bukiet kwiatów z karteczką:
Jesteśmy dumni, że sobie radzisz!
|
|
|
Nie potrafiła opanować gwałtownego bicia serca, kiedy ją dotykał. Nie umiała powstrzymać się przed szukaniem go wzrokiem. Nie potrafiła usunąć go z myśli. Lubiła z nim być, podobało jej się to, jak się przy nim czuła, uwielbiała jego milczenie i jego słowa.
|
|
|
Kochaj mnie. Tak, żebyś nie spał w nocy, zastanawiając się czy ja aby na pewno śpię sama. Żebyś skręcał się z zazdrości, widząc mój uśmiech skierowany do innego chłopaka. Żebyś czuł.. nie, nie radość. Radość, to za mało powiedziane. Niewysłowioną ekstazę widząc moje oczy patrzące w Twoją stronę. No, kochaj tak!
|
|
|
Czasami życie wywija jakiś pieprzony numer i nic nie wychodzi.
Wtedy często popijam gorącą czekoladę, słucham smutnych babskich piosenek i rozmyślam o tym co było i o tym co jest. Ale najważniejsze jest to, że pilnuję, aby nie poparzyć sobie języka czekoladą, tak jak poparzyłam się Tobą.
|
|
|
Nie przyzwyczajaj się do mnie. Nie zapamiętuj mojej twarzy, nie pamiętaj, ile łyżeczek cukru wsypuję do herbaty, zapominaj, jak się ruszam, jak ubieram, jak pachnę. Nie przywiązuj się do mnie- ja mam w zwyczaju uciekać.
|
|
|
Tak, masz rację, jestem dużym dzieckiem. Ja nie widzę nic złego w tym, że lubię się śmiać, zawsze czymś się bawię w rękach, że wszędzie mam łaskotki, że lubię kolorowe rzeczy. Ja nie widzę w tym nic złego i dziękuje, że Tobie to też nie przeszkadza. Ale teraz szczerze się Ciebie pytam: Czy jesteś gotowy wiążąc się z dziewczyną, by być przy okazji jej opiekunem? Nie jestem taka jak inne dziewczyny. Kiepsko flirtuję, ale potrafię kochać. Kochać jak dziecko.. z całego serca, nie potrzebując powodu. Ale musisz też wiedzieć, że będąc ze mną, musisz być niepewnym tego co mi do głowy wpadnie i wiedzieć, że nie łatwo jest sprawić by cokolwiek z niej wypadło. Więc jak? Wchodzisz w to?
|
|
|
Nadal nie zdarza się nic.
|
|
|
Krople na poduszce to postać cząstkowa sztabki żalu , która uwiera mnie w serce.
|
|
|
Zawsze można przyodziać jakiś wdzięczny wyraz twarzy i stwarzać pozory szczęśliwości, pod której monolitem nikt nie domyśliłby się, że wybudzają cię po nocy koszmary. Od kiedy piękne sny stają się koszmarami? Od kiedy wiesz, że nie mają szans na spełnienie, a żywymi obrazami uderzają o brzeg wspomnień jak spienione fale. Gdzieś tam za wątpliwej jakości falochronami jest punkt, w którym drzemie skumulowana cała moja czułość i tęskne oddanie. Codziennie buduję w tym miejscu zamek z piasku. Fundamentom ze złocistego pyłu brakuje wiary w ich siłę. Wiara w swoją siłę to także u mnie produkt deficytowy. Zwłaszcza kiedy tak wszystko szumi przytulnym charakterem wieczorów, zapachem maja, gdy ciepły deszcz wystukuje głoski na parapecie. Mrużę wtedy oczy, nabrzmiałe od wspomnień, wylewające wiarą.
|
|
|
Można to nazwać osobistą porażką. Taką, gdzie czuję się jak mała gówniara otrzymująca mały ochrzan od rodziców, wpatrzona w czubki swoich butów, z pociągającym nosem... Nienawidzę porażek. Zwłaszcza kiedy nie miałam na nie stuprocentowego wpływu. A porażki wcale mnie nie motywują. Ani trochę.
|
|
|
I dziury w tym niebie wiatrem łatane. W bacówce tylko my sami. I nic nie mówimy, tylko dotyk ręki, by nie psuć chwili, co przed nami.
|
|
|
|