|
kirigirisu.moblo.pl
musiałam to wszystko zostawić i wrócić do domu. kazano mi opuścić to co zdążyłam pokochać znienawidzić na czym zdążyłam się zawieść i czym zdążyłam się zachwycić. wszy
|
|
|
musiałam to wszystko zostawić i wrócić do domu. kazano mi opuścić to, co zdążyłam pokochać, znienawidzić, na czym zdążyłam się zawieść i czym zdążyłam się zachwycić. wszystkie istniejące uczucia, nieważne, czy dobre, czy złe, zakopałam skrzętnie pod korzeniami wielkiego rozłożystego orzecha i odjechałam, a z każdym kilometrem dziura w moim ciele rozrastała się tak, że myślałam że w domu będę już tylko paznokciem albo włosem zapakowanym w pudełko po zapałkach. uratowała mnie własna matka, która zabierając mnie spod tego drzewa, kiedy to kwiliłam jak małe dziecko i szarpałam się, by mnie zostawiła, wbiła w ziemię kołek i obwiązała rurką. drugą przymocowała do mojego łóżka. ta rurka ciągnie się przez całą Polskę, a ja co noc śnię o wielkim rozłożystym orzechu i o wszystkich uczuciach związanych z tym, co przeżyłam w ostatnich miesiącach.
|
|
|
powiedz mi, dlaczego nie możesz zrobić czegoś wbrew sobie dla dobra innego człowieka? dlaczego nie możesz raz odstąpić od schematu i zadziałać pod wpływem impulsu?
|
|
|
gdybyśmy mieli możliwość zamknięcia od wewnątrz swoich drzwi do pokoju i zanurzenia się w swoje najlepsze wspomnienia, namacalnie, materialnie, z każdym uśmiechem i każdą łzą, stracilibyśmy przede wszystkim te chwile, których nie znamy, których tak bardzo się boimy, które być może byłyby jeszcze lepszymi chwilami, niż te w naszym schowku na skarby, zwanym mózgiem. przecież na plaży po każdej burzy świeci się tysiąc bursztynów, setki tysięcy muszli, dlaczego nie miałoby tak być w naszym życiu? dlaczego tak bardzo boimy się zaryzykować?
|
|
|
można uciec od ludzi, do ciemnego kąta w piwnicy za konfiturami z wiśni, albo na strych za stare firany i kotary, ale nie można uciec od siebie i od swoich własnych wspomnień, czasem tak dobrze zachowanych, że aż namacalnych, pełnych barw, smaków i melodii, chociażby to był tylko uśmiech na deszczowym peronie najbardziej obskurnego dworca kolejowego w promieniu 200 mil.
|
|
|
Gdyby herbata była paliwem, byłabym w stanie przegonić dziś Ziemię i zobaczyć śpiący jeszcze Nowy Orlean, świecąc przy tym jaśniej, niż Słońce i grzejąc wszystkich bezdomnych trzymających w jednej dłoni starą, wyświechtaną tabliczkę z napisem 'Help me' a w drugiej cały swój dobytek w postaci tobołka zawierającego jakieś nic niewarte szmaty i kilka zużytych strzykawek. Byłabym grzechu wartym Słońcem, zrzucającym z piedestału naszą gwiazdkę, która w ten chłodny listopadowy poranek daje mniej ciepła, niż zużyta żarówka.
|
|
|
o mężczyźnie, który zatańczył sambę na żebrach półżywej kobiety, delektując się cygarem i popijając szampana. i o kobiecie, która zniosła połamane kości dla dobra wszystkich Brazylijczyków mających większy związek ze swoim narodowym tańcem, niż z jakimkolwiek Europejczykiem.
|
|
|
znudzi mi się. wszystko się znudzi. zawsze, prędzej, czy później każda rzecz przeminie. przeminą rzeczy błahe, jak pierwszy dzień w szkole, czy poranne mycie włosów. przeminą też stany ducha, jak nienawiść, zwątpienie, miłość, rozczarowanie. tylko czas jednocześnie przeminie i będzie dalej trwał. będzie czuwał nad tempem parzenia się herbaty i opadania liści z drzew. bez względu na wszystko, co stanie się z nami, ludźmi, rzeczami, stanami i reakcjami, on jeden pozostanie. świadek wszystkiego na tym świecie, każdej kłótni, rozpaczy, śmierci i narodzin. ojciec nas wszystkich i matka nadziei.
|
|
|
on był mi winien znacznie więcej niż tylko dotyk. on był mi winny wieczność.
|
|
|
|