|
Były wakacje, pojechali z przyjaciółmi nad morze, jeden z kumpli zadzwonił do niego mówiąc, że jego brat miał wypadek i że leży w ciężkim stanie w szpitalu. To był głupi żart, ale on uwierzył. Zaczął się pakować. Wtedy ten zadzwonił śmiejąc się i spytał czemu ich opuszcza. W tym momencie weszła ona, zaczął na nią krzyczeć, mówił, że jest niedojrzałą, bezmyślną idiotką. Krzyczał, żeby poszła do tamtego, choć ona nie miała pojęcia o kim mówi. Z szokowana usiadła na krześle, skrywając twarz w dłoniach, gdy weszła jej przyjaciółka. 'Ona o niczym nie wiedziała!' krzyknęła "nikt nic nie wiedział, to Twój przyjaciel, każdemu wyciął taki numer!' powiedziała i wyszła. Podszedł do niej, przytulił ją, przepraszał, całował i mówił jak bardzo kocha. Ale już nigdy nie było jak dawniej. Przez jeden głupi żart, nie przez nich.
|