|
tak, jak niektóre rzeczy można zaakceptować dopiero po wódce, tak niektóre zrozumieć można dopiero po łzach.
|
|
|
z każdą kolejną godziną robiło się Ciebie coraz mniej. mniej było Twoich słów, mniej było Twojego śmiechu, aż wkońcu nie nie ma Cie.
|
|
|
najbardziej nie lubię weekendów, a zwłaszcza sobotnich nocy. zbyt dużo bólu przynoszą, zbyt dużo wspomnień.
|
|
|
jest osobą, która odpisuje na moje sms'y o każdej porze. odbiera moje telefony w środku nocy, i najzwyczajniej w świecie, słucha dopóki nie wyrzucę z siebie wszystkiego. jest gotowa zerwać się z łóżka o szóstej nad ranem, i przybiec do mnie po ulicy skutej lodem, bo potrzebuję wypłakać się komuś w ramię. wie kiedy potrzebuję Jej rady, a kiedy samej obecności i milczenia. jest przy mnie bezustannie od kilku lat. nie odejdzie przy najbliższej okazji, z mocniejszym podmuchem wiatru. sory, była ..
|
|
|
są takie piosenki przy których zatykasz uszy i zdjęcia dla których zamykasz oczy. są też zapachy, których wolisz nie pamiętać.
|
|
|
wiem, że jestem zepsuta do szpiku kości, ale przecież właśnie to we mnie uwielbiasz.
|
|
|
chciałabym wrócić do tego stanu, kiedy byłam okropnie szczęślliwa.
|
|
|
- dlaczego ta dziewczyna zawsze ubiera się na czarno? - ma żałobę, odeszły trzy najdroższe jej osoby. - to przykre. a kto umarł? - jej Wiara w ludzi, Radość w sercu i Optymizm w duszy.
|
|
|
wiem o tym, że czas nie leczy ran. nawet nie próbójcie mi wciskać tej zjebanej teori, że przyzwyczaja do bólu. do bólu nie da się przyzwyczaić. można go zamknąć gdzieś głęboko w sobie, ale on i tak prędzej czy później wyjdzie i uderzy ze zdwojoną siłą.
|
|
|
to takie miłe uczucie, gdy zamiast kłócić się o głupoty, kłócimy się o to kto kogo bardziej kocha.
|
|
|
chciałabym w końcu przejść koło niej obojętnie, żeby serce nie biło mocniej, łzy nie cisnęły się do oczu a nogi się nie uginały. chciałabym też przejść koło niej i jej nowej przyjaciółeczki z uśmiechem, szczerym uśmiechem. chciałabym zapomnieć i przestać ją kochać.
|
|
|
cała sytuacja jest ewidentnie chora, nie sądzisz? żyjemy w tym samym mieście, chodzimy do tej samej szkoły. rozmawiamy normalnie, śmiejemy się. coraz lepiej wychodzi nam udawanie, że nigdy nic nas nie łączyło. że raptem rok temu byliśmy dla siebie całym światem.
|
|
|
|