|
instynkt.moblo.pl
siedziałam na pustym przystanku pomimo tłumu. pustym bo to nie Ty miałeś wysiąść z rozklekotanego starego autobusu i czule przytulić mnie do swojej piersi. siedziała
|
|
|
siedziałam na pustym przystanku pomimo tłumu. pustym, bo to nie Ty miałeś wysiąść z rozklekotanego, starego autobusu i czule przytulić mnie do swojej piersi. siedziałam tam czekając na to, co nie mogło się zdarzyć, było nierealne.
|
|
|
siedziałam w swoim ulubionym bujanym fotelu trzymając nogi na stole. patrzał się na mnie i uśmiechał swoim zawsze sennym uśmiechem. wstał, aby po chwili złożyć pocałunek na moim słonych od popcornu ustach. w miejscu, gdzie jego ręka dotykała mojego ciała zapłonął ogień, żar miłości.
|
|
|
-mówił ci ktoś kiedyś, że za bardzo się przywiązujesz? - odezwał się po długo trwającej ciszy patrząc mi głęboko w oczy. nic nie odpowiedziałam, nie znał mnie. nie mógł wiedzieć, że był jedynym człowiekiem z którym łączyła mnie dziwnie mocna więź - tak też myślałem - dodał mróżąc oczy, aby ochronić je przed nagłym napływem światła, którego źródłem był przejeżdżający nieopodal samochód. -jestem dla ciebie za zły, moim obowiązkiem jest chronić cię od ludzi mojego pokroju. mała nie ma dla nas szansy. kocham cię - wykrztusił ostatkiem sił po czym ze łzami w oczach odzedł szukając, jak zawsze mówił, swojego miejsca na świecie.
|
|
|
wyłączona na wszystkie bodźce leżałam na łóżku, próbując zrozumieć sens ówcześnie wypowiedzianych słów. usłyszałam dźwięk trzaskających drzwi i trzask pękającej deskorolki. 'biedna deska, obrywa za mnie' pomyślałam, na chwilę zamieniając łzy na uśmiech. wraz z wrodzoną niezdarnością wstałam z łóżka próbując zachować choć odrobiny własnej godności. otworzyłam drzwi spodziewając się widoku połamanej deski, jednak moje podrażnione od tuszu oczy ujrzały Jego. siedział na schodach opierając zapłakaną twarz o poręcz. poczułam się jak ostatnia szmata, jak nic nie warta kurwa. 'kocham cię' cichy szept. 'mnie nie warto' słowa raniące niczym ostry przedmiot wbijany ukradkiem w serce. spojrzał na mnie wściekle 'masz rację' odszedł, a wraz z nim cząstki mej osobowości. dzisiaj mija równo rok, od daty naszego rozstania i Jego śmierci. Jest marną kupą prochu w białej trumnie i nagrobkiem z wyrytymi literami swojego i Mojego imienia. Ja umarłam za życia, wraz z Nim. Umarłam rok temu, w piękny dzień.
|
|
|
spoglądając mu głęboko w oczy dotknęła delikatnie jego lekko zarumienionego policzka. nie odrywając dłoni wspięła się na palcach aby dosięgnąć jego ust. bezskutecznie. 'cholera' pomyślała, z trudem kryjąc zakłopotanie. odepchnął ją lekko i odwrócił się na pięcie tamując łzy. 'kocham cię mała, ale sama widzisz, że dzieli nas granica, której nie powinniśmy przekraczać' nie wiedział, czy wypowiedział to głośno.
|
|
|
jeśli śmiech to zdrowie ja powinnam nie chorować przez jakieś, plus-minus, 99 lat.
|
|
|
pisanie to mój trzeci świat, obok tych dwóch pierwszych.
|
|
|
mając dobry humor często docenia się to, co nas otacza. dzisiaj dokonałam odkrycia na miarę nobla. mam najzajebistrzą klasę na świecie, to wiedziałam już dawno, jednak uzmysłowiłam sobie, że kiedyś za te parę dobrych lat zapomnę już te wszystkie chwile, śmiechy, sukcesy, porażki, na które pracowaliśmy wspólnie. z trudem będzie przychodziło mi wymienienie wszystkich nazwisk. nawet teraz, gdy tak zapisuje tą moją zajebiście osobistą myśl chce mi się ryczeć, wyć, płakać, jak kto woli. nie, najlepiej jebłabym głową o ścianę. dziękuję.
|
|
|
siedziała wpatrzona w okno, w szarą rzeczywistość od zawsze nieprzyjemnej okolicy. po policzku płynęły jej łzy, niekiedy zapętlając koło w kąciku ust. 'jest mi ciężko. mam nadzieję, że chociaż Ty sobie jakoś poradzisz' powtarzała sobie w kółko, tak jak powtarza się regułkę ze znienawidzonego przedmiotu. Po 15 minutach, trwających wieki doczekała się jakże spodziewanej odpowiedzi 'najpierw pomyśl, potem zrób. zapamiętaj siostro'
|
|
|
stałam z dość zdezorientowaną miną na korytarzu przepełnionym nieznanymi twarzami. moja przyjaciółką czekała na odpowiedź, wcale nie ukrywając ciekawości. - rozkochamy, zadamy ból i zostawimy? - spytałam rozumiejąc już sens tych słów - to nieuczciwe - tu przerwałam obserwując jej twarz - ale cholernie mi się podoba - dodałam, z uśmiechem pełnym satysfakcji.
|
|
|
leżałam na łóżku pogrążona w jakby transie, jakby hipnozie. wraz z kurzem cicho unosiły się dźwięki mojej ulubionej piosenki. nagle wibracje zapowiadające nową przychodzącą wiadomość zakłóciły idealny spokój panujący w mojej duszy. po raz pierwszy od kilku miesięcy nie rzuciłam się, aby sprawdzić czy nadawcą nie jest przypadkiem moje słoneczko. czułam się zajebiście zrelaksowana i wcale nie było to spowodowane ówczesnym wypiciem niezliczonej ilości alkoholu.
|
|
|
człowiekowi do szczęścia potrzebny jest drugi człowiek. co do tego jednego nie ma wątpliwości.
|
|
|
|