|
im.just.kidding.moblo.pl
jeszcze nie widziałeś żebym płakała. i mam nadzieję że nie chcesz zobaczyć...
|
|
|
jeszcze nie widziałeś, żebym płakała. i mam nadzieję, że nie chcesz zobaczyć...
|
|
|
wiem, że gapił się na mnie całe wesele. w końcu do mnie podszedł i szepnął mi do ucha: -możemy pogadać?- odsunęłam się. był cholernie przystojny, a mi juz nieźle szumiało w głowie. -a mamy o czym ? -spytałam. nawet go nie znałam. ledwo wiedziałam jak ma na imie i że jest bratem młodego. ale wkurzało mnie to, że nawet jak tańczył z jakąś panną ciągle na mnie patrzył. -oby szybko... -mruknęłam a on złapał mnie za łokieć i delikatnie wyciągnął z sali. przeszedł przez korytarz, na drugą stronę, do drzwi męskiej toalety. zatrzymałam się. -chyba cie pojebało, że tam z tobą wejde. czy ja ci wyglądam na dziwke? - ani trochę. ale, powiedzmy, że mam zadatki na hazardzistę. lubie ryzyko.- uśmiechnął się cynicznie. odwzajemniłam ten grymas. -chyba raczej na masochistę. lubisz ból. - wyraz jego twarzy mówił 'co' a ja dałam mu w twarz. udawał, że nie zabolało chociaż policzek momentalnie się zarumienił. dostał kopa w krocze i juz nie udawał twardziela. / autentyk. ;D
|
|
|
- a Ty znów się czepiasz. - nie czepiam się! - czepiasz się! - teraz to Ty się czepiasz, bo, że ja sie czepiam, a się nie czepiam! . - ja się czepiam? .- ciągle ty masz jakiś problem a potem że ja sie czepiam . - no i widzisz. i sie dalej czepiasz. ! - wiesz co! wiesz kurwa co!? - no co? - kocham Cię . :* - nie kłam! - no teraz... to się czepiasz ..! /wyluuuzuj
|
|
|
-nie jade na te krajowe...- powiedział. -chyba cie pojebało. jedziesz to tylko trzy dni. damy rade. -po pierwsze, wiesz, że tęskniąc za Tobą na niewiele przydam się na boisku. po drugie, na jeden z tych trzech dni wypadają twoje urodziny. zapomniałaś?
|
|
|
daj mi buziaka, weź mnie za rękę i chodźmy w tamtą stronę. złapiemy dzisiaj słońce. ;D
|
|
|
dzięki niemu trochę odzwyczaiłam się przeklinać, ale zaczęłam nadużywać słów 'kocham' i 'tęsknię'... (;
|
|
|
tylko pamiętaj, żebyś nigdy mnie z nią nie pomylił. ze mną nie będzie tak, że pstrykniesz palcami i już czekam w męskiej toalecie...
|
|
|
siedzieli w tym drużynowym autobusie. on zmęczony, ona dumna ze swojego piłkarza. było tam jeszcze parę osób, reszta poszła patrzeć na mecz tych starszych. siedziała z kolanami zaczepionymi o oparcie fotela przed nią, on położył głowę na jej brzuchu, a nogi przewalił na siedzenia na przeciwko, gdzie siedziała ta typiara. bawiła się telefonem opierając go o jego pierś, drugą ręką dotykając jego włosów. jeden z ich wspólnych kumpli zabrał im tymbarka i odkręcają korek zastrzegł: to co będzie napisane, jest do ciebie, stary. -spojrzał i głośno przeczytał- "ej, nie czekaj. powiedz to".- jej facet spojrzał jej w oczka i dosyć głośno stwierdził: kocham cię. - nie musiała patrzeć na tamtą, żeby wiedzieć że odwraca się powstrzymując się od płaczu. tusz by sie jej rozmazał...
|
|
|
' kocham cie, cholero.' - pamiętasz, że lubiłeś tak do mnie mówić ?
|
|
|
w końcu zdobyła faceta w którym bujała się od wieków. miała kilka świetnych przyjaciółek, kilku wspaniałych przyjaciół rodzaju męskiego. nauka też szła jej nieźle. to dlaczego, do cholery, dzień w dzień wracając ze szkoły była wściekła, a gdy wchodziła do swojego pokoju łzy stawały jej w oczach... ?
|
|
|
leżałam wieczorem rozmyślając jak przeżyję jutrzejszy dzień kiedy Go nie będzie w szkole. chcę żeby się rozwijał i tak dalej no ale cholernie mi Go brakuje w dni zawodów. pod poduszką zabrzęczał telefon 'nie jadę jutro.' napisałeś. 'pogięło Cię? czemu? o' odpisałam szybko pod wpływem szoku. 'to nie ma sensu.'. 'jak to nie ma sensu? do cholery jesteś najlepszy i nie ma sensu?'. 'bez Ciebie nic nie ma sensu. śpij mała. widzimy się jutro.'. wiedziałam że to niewłaściwe cieszyć się z powodu że nie jedziesz ale uwielbiam Cię za to. dni bez Ciebie wykańczają. . / definicjamiloscii
|
|
|
|