|
Nie powinniśmy skrywać w sobie uczuć. Zbierają się i kiedyś wybuchną.
|
|
|
Zamykam się w swoim umyśle, nie chcę nikogo wpuszczać. Zagrodzę się drutem kolczastym i wielkimi drewnianymi drzwiami. Moje myśli, marzenia i pragnienia są częścią mnie, która pozostanie tajemnicą.
|
|
|
Przyjaźń to podobno największy dar. W tej kwestii Bóg chyba o mnie zapomniał. Dał nadzieję i gotowe do użycia serce, ale nie dał powodu, dla którego mogłabym go używać.
|
|
|
Po raz kolejny zawodzę samą siebie. W jednej chwili burzę swoje marzenia. Jednym nieprzemyślanym dotknięciem psuję dokładnie układany karciany domek pragnień.
|
|
|
Boję się zrobić jakikolwiek krok. Krok do tyłu niszczy moją psychikę. Krok do przodu niszczy moje ciało. Stanie w miejscu niszczy moją psychikę. A psychika jest mi najbliższa. To ona mi rozkazuje, ciało nie ma nic do gadania. Psychika rządzi ciałem. Psychika powoli przestaje radzić sobie nawet z psychiką. Moją psychiką staje się anoreksja. Jak będzie wyglądać dalsze moje życie?
Boje się życia. Kocham i jednocześnie nienawidzę mojej perfekcji. A moja perfekcja to anoreksja.
|
|
|
Boję się życia. Człowiek to chyba najgorsze dzieło Boga. Co innego może mieć w sobie tyle nienawiści, agresji ? Czy jakiekolwiek inne stworzenie, działa umyślenie na niekorzyść swoją i innych istot?
|
|
|
Jestem szczęśliwa mogąc wylegiwać się cały dzień z książką w ręku. Słuchając muzyki zajadać się goframi z dżemem. Zaśmiewać się przed telewizorem z ulubionych seriali. Czuć na sobie promienie słońca, które otulają mnie delikatnie. Ale gdy w mojej głowie pojawiasz się ty, wszystko się wali. Chcę cię dotknąć, usłyszeć twój głos, patrzeć na twoją wiecznie uśmiechniętą twarz. Jednocześnie nienawidzę cię za to, co zrobiłeś z moim sercem, za to, że tracę wieczory myśląc o tobie i układając sobie naszą przyszłość. Chociaż i tak wiem, że nic z tego nie będzie. Znowu spojrzysz na mnie nieświadomie, nie zdasz sobie sprawy z tego, że czekam na jakikolwiek znak. Pełna nadziei będę czekać, aż coś zrobisz, uśmiechniesz się do mnie. A ty po prostu odwrócisz wzrok, burząc przy tym cały mój świat. Ale moje głupie serce tak szybko nie odpuszcza. Szepcze mi do ucha, że mam się nie poddawać. Moje chore, masochistyczne serce. Dlaczego daje mi takie rady? Przecież to ono cierpi najbardziej.
|
|
|
Zmieniłeś się. Dlaczego nie mogłeś pozostać taki jaki byłeś? Beztroski, niczego nie narzucający? Teraz jesteś napastliwy i ponaglający. To przez niego, prawda? Pojawił się w moim życiu i od razu oczarował mnie, ciebie i nasze serce. Chcesz go tak bardzo jak ja. Ale ty jesteś wewnątrz, nie możesz decydować. A oddałabym za to wszystko.
Kim jesteś? Jesteś przeciwieństwem mnie, mieszkającym w moim ciele? Głos wewnętrzny? Dusza? Nie odchodź, pomóż mi!
|
|
|
Otworzyła okno na oścież, wystawiając głowę na zewnątrz. Zaciągnęła się zimnym i świeżym powietrzem. W tym momencie problemy, które towarzyszyły jej przez kilka ostatnich dni, nie miały najmniejszego znaczenia. Usiadła na parapecie, wzięła do ręki kubek zielonej herbaty i poczuła ulgę. Była tylko ona i otaczające ja niebo pełne gwiazd. Nie słyszała nic poza swoim oddechem. Nadzieja wpełzła do jej podświadomości i cichutko szeptała słowa otuchy. "Wszystko się ułoży, wszystko będzie jak dawniej, musisz tylko w to uwierzyć." W tym momencie nie miała ochoty nawet wierzyć, chciała tylko, aby te chwile trwały wiecznie. Chłodny powiew wiatru przebudził ją z transu,w którym się znalazła. Pożegnała się z nocą i zamknęła okno. Tak trudno było jej to zrobić. Wiedziała, że razem z zasłonięciem zasłon, do jej głowy ponownie, niczym wielka fala, wpłyną wszelkie obawy. Położyła się do łóżka z nadzieją na lepsze jutro.
|
|
|
I zerkam co chwilę w Twoją stronę, z nadzieją, że robisz to samo. Wsłuchuję się w każde Twoje słowo, jak w najpiękniejszą muzykę.
|
|
|
|