Otworzyła okno na oścież, wystawiając głowę na zewnątrz. Zaciągnęła się zimnym i świeżym powietrzem. W tym momencie problemy, które towarzyszyły jej przez kilka ostatnich dni, nie miały najmniejszego znaczenia. Usiadła na parapecie, wzięła do ręki kubek zielonej herbaty i poczuła ulgę. Była tylko ona i otaczające ja niebo pełne gwiazd. Nie słyszała nic poza swoim oddechem. Nadzieja wpełzła do jej podświadomości i cichutko szeptała słowa otuchy. "Wszystko się ułoży, wszystko będzie jak dawniej, musisz tylko w to uwierzyć." W tym momencie nie miała ochoty nawet wierzyć, chciała tylko, aby te chwile trwały wiecznie. Chłodny powiew wiatru przebudził ją z transu,w którym się znalazła. Pożegnała się z nocą i zamknęła okno. Tak trudno było jej to zrobić. Wiedziała, że razem z zasłonięciem zasłon, do jej głowy ponownie, niczym wielka fala, wpłyną wszelkie obawy. Położyła się do łóżka z nadzieją na lepsze jutro.
|