|
friperie.moblo.pl
Drżę. Trzymam w dłoniach narzędzie zbrodni i drżę. Nie miałam pojęcia co zrobić. To było bardzo szybkie. Just a dream i maleńkie pudełeczko wyjęte z walizki. Przecz
|
|
|
Drżę. Trzymam w dłoniach narzędzie zbrodni i drżę. Nie miałam pojęcia, co zrobić. To było bardzo szybkie. "Just a dream" i maleńkie pudełeczko wyjęte z walizki. Przeczucie? Nie istniał nikt, kto mógłby poprosić mnie ,żebym nie zrobiła tego ruchu. Nikt nie miał pojęcia, nie domyślił się, nie odgadł co siedzi w mojej głowie. Nie przybiegł i nie poprosił ,żebym tego nie robiła. Mam zimne dłonie. Bolą. Trzęsą się. Pieką. Mienią się różnymi barwami. A i tak blada czerwień jest najbardziej widoczna. Mam puste oczy. One teraz patrzą na to wszystko z nie do wierzeniem i szeptem pytają, co się ze mną dzieje. Dziś jeszcze mówiłam ,że potrafię panować nad samą sobą. Teraz widzę, że kłamałam. Pokaż mi właściwą drogę. Jeszcze chwilka, a nie wytrzymam a umilknę całkowicie...
|
|
|
Potrzebuję rozmowy. Wszystko jedno. Czuję ,że zaraz zrobię coś niedobrego. A zresztą...kogo to obchodzi?
|
|
|
Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam.
|
|
|
Nie rezygnuj z nadziei, nie daj się ponieść rozpaczy z powodu tego, co się stało. Opłakiwanie tego, co nie wróci, co zostało stracone bezpowrotnie, jest najgorszą z ludzkich słabości.
|
|
|
Nie bądź jedną z biegających, walczących mrówek. Bądź butem.
|
|
|
Jeśli chcesz być kochanym, bądź wart miłości.
|
|
|
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
|
|
|
Moment, gdy nie chcesz nikogo widzieć, to właśnie ten, w którym powinieneś kogoś spotkać.
|
|
|
Otworzyła szerzej drzwi, wpuszczając do środka ciepłe jesienne powietrze. Niewielką torbę postawiła blisko siebie, jak turysta czekający na zbliżający się pociąg. Wyglądała niezwykle elegancko. Wysokie szpilki, ołówkowa spódnica do kolan, koszulka idealnie podkreślająca talię. Rzęsy dokładnie wytuszowane, usta czerwone i błyszczące. Każdy jej krok akcentowany był charakterystycznym stukotem szpilek o zimną posadzkę dworca centralnego. Przypominało to tykanie starego zegara, odmierzającego sekundy do spotkania, skracającego mękę tęsknoty. Zawsze jest o jedną sekundę mniej.
|
|
|
Bardzo dawno się nie widzieli. Najpierw ona potrzebowała spokoju i długo odcinała się od kontaktu z nim. Potem stało się tak, a nie inaczej - żadne z nich już nie potrzebowało siebie. Ona była pewna, że On jest ostatnią osobą o której pomyśli w zimny wieczór. Ale w tym dniu, w tej chwili Jego obecność uderzyła w nią jak kamień w taflę szkła. Coś w środku pękło, a na duszy zaświeciła ogromna rysa. Stał nieruchomo, naprzeciw Niej, posyłał swój drogocenny uśmiech i zaciskał pięści. Wygłosiła swoją mowę uważnie, z udawanym luzem i pewnością, którą straciła w momencie w którym on się pojawił.
|
|
|
Kiedy wstała, ubrała się w jego koszulę i zatraciła się w zapachu perfum. W JEGO zapachu. Zapragnęła by został w każdym kącie pokoju, by zapełnił każdy atom powietrza, który znajdował się w pomieszczeniu. Spojrzała w Jego stronę, na spokojny i miarowy oddech, na przymknięte powieki, na uśmiech mimo snu. Poczuła się jak w bajce, w której szczęście wylewa się z każdego wersu na kartce powieści. Sens wkradł się w te wszystkie dni, kiedy oczekiwała na cud. Warto było czekać by teraz krzyczeć ze szczęścia.
|
|
|
Chodziła ulicami, omijała skrżyżowania ulic, tłoczne deptaki. Wybierała aleje nagrzane słońcem, parki i lasy. Zbierała błyszczące kasztany, pachnące jesienią liście. W kieszeni jej płaszcza czasem zbierały się łzy, ale ona nazywała to bagażem doświadczeń i kiedy wkładała do nich ręce zanurzała się z powrotem we wspomnienach, w których widziała siebie i Jego, idących tą samą aleją. Wtedy było wszystko jedno czy ławka na której siedzi jest mokra od deszczu, czy zdąży na ostatni autobus, czy włosy wyglądają tak samo pięknie jak ona sama. Czy promieniała niewidzialnym blaskiem na tyle długo, aby zapadnąć w pamięć tych, którzy mijali ją w te zimne poranki, kiedy to tańczyła z parasolem, balansując na krawężnikach ulic? Nie wiem. Jedno jest pewne. Role się odwróciły, jej serce wygląda jak jeszcze niedawno parasolka - poszarpane a następnie rzucone w kąt. A jej płaszcz, jej kieszenie są mokre. I niestety, nie od deszczu.
|
|
|
|