Otworzyła szerzej drzwi, wpuszczając do środka ciepłe jesienne powietrze. Niewielką torbę postawiła blisko siebie, jak turysta czekający na zbliżający się pociąg. Wyglądała niezwykle elegancko. Wysokie szpilki, ołówkowa spódnica do kolan, koszulka idealnie podkreślająca talię. Rzęsy dokładnie wytuszowane, usta czerwone i błyszczące. Każdy jej krok akcentowany był charakterystycznym stukotem szpilek o zimną posadzkę dworca centralnego. Przypominało to tykanie starego zegara, odmierzającego sekundy do spotkania, skracającego mękę tęsknoty. Zawsze jest o jedną sekundę mniej.
|