|
dziunius.moblo.pl
Kochankowie ubrani w namiętność.Kochankowie znający swoje pragnienia niczym kieszenie. Kochankowie spełnieni na brzegu wanny.Dotykający białej piany.Pijący z tego sa
|
|
|
Kochankowie, ubrani w namiętność.Kochankowie, znający swoje pragnienia,niczym kieszenie. Kochankowie spełnieni na brzegu wanny.Dotykający białej piany.Pijący z tego samego kieliszka.Rozkoszujący się sobą.Karmiący się pistacjami. Słuchający elektronicznych brzmień.Kochankowie, którzy uwodzą się i spełniają.Kochankowie karmiący się rozkoszą niczym słodkimi truskawkami.Kochankowie posiadający swoich strażników, o których tylko oni wiedzą.,,
|
|
|
Chcę być kwiatem nocy, w życia dzbanku,
Oszałamiać Cię zapachem o poranku...
|
|
|
Kocham Cię, bo cały wszechświat sprzyjał mi w tym, bym mógła Cię poznać.
|
|
|
szalona - gdzie twój kochanek?
|
|
|
Nocą otwieram czasem oczy by przetrzeć wzrokiem ciemność i upewnić się, że obok mnie nie sny leżą, ale jawna postać. W ciemności błądzę dłonią drżącą lekko ze strachu, że sen to jeszcze jest a nie jawa. Wsłuchuję się w lekkie uśpione serca drżenie, w latarnię co nie pozwoli się zgubić.
|
|
|
słońca mi brakuje, a ja uwielbiam się pieścić jego promieniami.!
|
|
|
Chciałabym ubrać w dźwięki poranne, budzące mnie światła, odbicia snów, co się nie kończą.
|
|
|
Nie zaczepię Cię skrzydłem ze strachu utraty złudzeń, że żyjemy jednym oddechem, tym samym.
Jesteś ciepłym wiatrem na ramieniu w bezwietrzne dni...
Usiądź na dłużej przy mnie... rozwiej cień...
A teraz dobranoc mówię, choć jeszcze wczesna pora... dobranoc ciszy za oknem, urywanemu oddechowi jedynej melodii wciąż słyszanej między stukaniem klawiszy...
|
|
|
Wtapiam się w świat, który miał minąć mnie bez słowa.
|
|
|
Budząc się co rano, otrzymujemy na kredyt 86 400 sekund życia na ten dzień, a kiedy wieczorem zasypiamy, niewykorzystana reszta nie przechodzi na konto następnego dnia. To, czego nie przeżyliśmy w ciągu dnia, przepada... pochłania je wczoraj.
|
|
|
Chciałabym słyszeć oddech parującej szyby. Gdy nad ranem budzę się jeszcze w mroku.
Choć nowy dzień niesie coś nie rozpoznanego jeszcze, chciałabym poczuć cień spadających kropli deszczu. Mówić, że to łzy, że ziemia płacze zdeptana złością zakutą w ostrogi. Chciałabym widzieć co czai się za mgłą. Papierosowym dymem niewygasłych wulkanów, unoszących sie z każdym drżeniem martwych płuc.
Przykładam ucho do ziemi przykrytej płaszczem traw. Łaskocze mnie swym wyrzutem, że żyć można inaczej. Nie mówi jednak jak...
|
|
|
Doszłam dzisiaj do wniosku, że warto być takim wewnętrznym dzieckiem, bo ono jest: wytrwałe, nawet gdy przegra wędruje dalej. Jest ufne. Lubi ludzi a przez to i siebie. No i ma nadzieje...
|
|
|
|