|
devvi.moblo.pl
Czekam na grudzień 2012 roku chociaż wiem że mój świat już dawno się skończył..
|
|
|
devvi dodano: 29 listopada 2011 |
|
Czekam na grudzień 2012 roku, chociaż wiem, że mój świat już dawno się skończył..
|
|
|
devvi dodano: 29 listopada 2011 |
|
|
nie znoszę delikatności i ustępstw. nie potrzebuję wiadomości na dobranoc. rodzice? powoli zwątpili, bo jedyną wersję mnie, jaką chcą znać to ta dziewczynka w sukience bawiąca się lalkami. nikt nie chciał ogarnąć, jak stopniowo z warkoczy przeszłam na rozpuszczone włosy, z powrotów prosto do domu na włóczenie się po okolicy i powrót o kilka godzin później. nie chcieli tego słuchać - moich chorych słowotoków oraz rapu, który coraz częściej sączył się z głośników. stopniowo zmieniłam swoją garderobę, sposób patrzenia na świat, zasady i uczucia. często się mądrzę, udaję, że dużo wiem, a wymiękam przy prostym pytaniu, więc ułatw - na chuj chcesz mnie mieć?
|
|
|
devvi dodano: 28 listopada 2011 |
|
Zabrali mi serce, mówiąc bym żyła dalej. Kazali nauczyć się funkcjonować na nowo, z wielką dziarą na sercu. Zabrali możliwość płaczu, zamknęli w klatce bez okien, by ograniczyć mi rozmowy z księżycem. Wiedzieli, że sobie nie poradzę. Wiedzieli, że prędzej czy później uschnę z tęsknoty
|
|
|
devvi dodano: 28 listopada 2011 |
|
Zabolało. To jedno, krótkie zdanie uświadomiło mi jak bardzo słaba jestem w środku i samotna wobec otaczającego świata.
|
|
|
devvi dodano: 28 listopada 2011 |
|
To dziwne, nierealne i cholernie naiwne. Nadal czekam na kogoś kto złapie mnie na rękę i przeprowadzi przez to piekło. Jednocześnie czuję, że to boli i boleć będzie wciąż.
|
|
|
devvi dodano: 26 listopada 2011 |
|
Pamiętam okres zaraz po jego odejściu. Pamiętam noce przesiąknięte tęsknotą i ból, który przeszywał wtedy całe moje ciało. Pamiętam pustkę, która mi wtedy towarzyszyła. Pamiętam jak dziś moment kiedy upadałam. Kiedy moje życie było jednym, wielkim cierpieniem. Kiedy nadzieją były tylko modlitwy do Boga i prośby by mnie do siebie zabrał. Cierpiałam wewnętrznie. Nie płakałam. Byłam istotą bez serca, istotą z obumierającą duszą.
|
|
|
devvi dodano: 26 listopada 2011 |
|
A to, że właśnie teraz wracasz też jest jebanym zbiegiem okoliczności? Właśnie teraz, kiedy wszystko zaczęło mi się układać?
|
|
|
devvi dodano: 25 listopada 2011 |
|
Wraz z pewnym listopadowym wieczorem wszystko straciło datę ważności. Moje serce głównie.
|
|
|
devvi dodano: 25 listopada 2011 |
|
Był kolesiem, który mógł mieć każdą. Jednak to mnie mocno chwytał za dłoń gdy jakaś panna lustrowała go wzrokiem oblizując przy tym wargi. To mnie czule całował na oczach tych wszystkich dup. To przy mnie wytrwał szesnaście miesięcy mimo zapewnień życzliwych ludzi o moich złych intencjach.
|
|
|
devvi dodano: 25 listopada 2011 |
|
Najgorszy był moment zaraz przed jego odejściem. Kiedy to w szpitalnym łóżku, na wpół przytomny ścisnął mocno moją dłoń komunikując, że już nadszedł jego czas. Gdy z westchnieniem zamknął powieki, z których poleciał potok łez. Gdy wyszeptał ciche "pozwólcie mi odejść" a chwilę potem zwyczajnie przestał oddychać.
|
|
|
devvi dodano: 25 listopada 2011 |
|
Odchodząc szepnęła, bym nauczyła się żyć na nowo. Zostawiła setki wspomnień, z którymi nie potrafię dać sobie rady. Miliony zdjęć w folderach, kilkadziesiąt wspólnych piosenek, kilka wartościowych dla mnie przedmiotów. Odeszła, choć wiedziała, że bez niej nie dam rady. Wiedziała, że nie wytrzymam bez jej anielskiego głosu, bez jej ramion, na które wylałam tysiące łez. Wiedziała, że bez niej nie potrafię wykonać codziennych czynności, podjąć żadnej decyzji. Wiedziała jak ważna jest dla mnie jej obecność. To było coś więcej niż przyjaźń. Była kimś więcej niż siostrą. Była częścią mnie. I ta część mnie odeszła. Odeszła, zabierając ze sobą moje serce.
|
|
|
devvi dodano: 25 listopada 2011 |
|
Z każdym, kolejnym uderzeniem serca bolało coraz mocniej. Z każdym dniem piękne wspomnienia zamieniały się w koszmar. Każdej nocy miałam wrażenie, że cała ta historia jest snem, z którego za chwilę się obudzę. Przeglądając rodzinne zdjęcia, co noc zasypiając wtulona w jego koszulę, żyłam nadzieją. Nadzieją, że może jeszcze wróci. Że wejdzie do mojego pokoju, uśmiechnie się i powie to swoje "jestem córuś". Że pewnego ranka, gdy nie będę chciała wstać z łóżka dobrowolnie ściągnie mnie z niego siłą mówiąc, że dzisiejsze popołudnie spędzamy razem. Że przytuli mnie bez powodu, tak cholernie mocno i powie jak bardzo mnie kocha. Dziś widzę go tylko w snach, nie słyszę jego głosu, nie czuję jego zapachu ani ciepła. Cierpię. Dokładnie 365 dni temu, tamtego listopadowego wieczoru, kiedy z drzew spadły ostatnie liście, a ziemię pokrył śnieg, pochylałam się nad jego ciałem. Ostatni raz dotykałam palcami tych warg, tych powiek... Nie płakałam. Byłam pusta w środku.
|
|
|
|