 |
definicjamiloscii.moblo.pl
sny o Tobie zdarzają się coraz rzadziej. i sama nie wiem czy jestem z tego powodu happy. bo mam Cię już tylko w wspomnieniach.
|
|
 |
sny o Tobie zdarzają się coraz rzadziej. i sama nie wiem, czy jestem z tego powodu happy. bo mam Cię już tylko w wspomnieniach.
|
|
 |
- i myślisz, że łzy tu pomogą? skarbie, nie ze mną te numery. - może stopniowo rozpuszczę Ci serce, draniu.
|
|
 |
czułam tylko jedno - pustkę. czarną, przeszywającą otchłań, która tak głośno wołała mnie do siebie. obudziłam się w szpitalu, z mokrą poduszką pod głową, niewygodnym łóżkiem i Tobą stojącym w drzwiach. - idiotko. głupia idiotko. na prawdę pomyślałaś, że Cię nie kocham?
|
|
 |
tak trudno przyzwyczaić się, że teraz z chorobą muszę radzić sobie sama. nie przyniesiesz mi leków, nie pójdziesz ze mną do lekarza, nie zrobisz mi herbaty z miodem, nie obejrzymy razem jakiejś komedii. chyba zaczyna mi tego, wbrew pozorom, brakować. pomimo tego, że wstępnie - odkochałam się.
|
|
 |
i rok temu wszystko się zaczęło. początkiem jesieni. pierwsze rozmowy. iskierki w oczach na swój widok. nagany od nauczycieli za nieprzyzwoite zachowanie. nienawidzę jesieni, wiesz? równie bardzo jak Ciebie kocham.
|
|
 |
złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem. - nie uwolnisz się od tego uczucia do mnie. nie teraz. - syknął. wysłałam w Jego kierunku błagalne spojrzenie. - nie będziesz się z Nim umawiać. to wbrew temu co mi powiedziałaś rok temu. pamiętasz? - zaczęłam grzebać w odległej pamięci, aż wreszcie wiedziałam o czym mówi. - pamiętam. no i? - szepnęłam, przez łzy. - wiedziałaś, że kręcę z kilkoma dziewczynami. wiedziałaś, że niektóre podobały mi się bardziej od Ciebie. jednak zaimponowałaś mi czymś. siłą walki. walki, o mnie. powiedziałaś wtedy, że nie poddasz się. nie odpuścisz dopóki nie dojdziesz do celu. powiedziałaś, że to frajerów się kocha. i jeszcze, że to ja jestem największym frajerem jakiego znasz. - zaimponowałam? pf. - czemu rozpamiętujesz to, co było rok temu? - zapytałam. - bo teraz ja Ci coś powiem. kocha się idiotki. a Ty jesteś największą idiotką jaką znam.
|
|
 |
przestałam czuć, mieć nadzieję, ścielić łóżko i sprzątać na biurku. - z facebook'a.
|
|
 |
i nie chodziło wcale o to, żebyś się o mnie bił. dawał nauczkę każdemu chłopakowi, który się do mnie zbliży. nie miałeś okazywać mi miłości ciałem, a duszą.
|
|
 |
'moja inspiracja, moje niebo, mój skarb, mój demon sexu.' - tak Go określała. potem trochę się zmieniło.
|
|
 |
- obiecaj, że nie pozwolisz mi odejść. - obiecuję, że spróbuję Cię zatrzymać. ale rąk Ci wyrywać nie będę, skarbie.
|
|
 |
- kochał mnie. - szepnęłam, do Jego najlepszego kumpla. nie patrzył na mnie, myślał. nic nie mówił. - kurde no! - krzyknęłam w końcu. otrząsnął się. - co? - zapytał. - nie słuchasz mnie. - stwierdziłam. - słucham. powiedziałaś, że Cię kochał. - stałam osłupiała, a jednak, facet, który potrafi słuchać, no no. - ale.. nie zacząłeś się śmiać. - popatrzył na mnie zdziwiony. - widocznie nie rozumiem w tym żartu. znam Go zbyt dobrze i gwarantuję Ci, że byłaś jedną z niewielu dziewczyn na których Mu zależało. - mówił. - cicho, nie przerywaj mi teraz. kochał Cię. może nie tak jak kocha się na całe życie, ale kochał Cię na prawdę długo. kochał Cię wystarczająco. teraz ja Cię kocham, nie On. rozumiesz prawda? - myślałam, że będzie kontynuował, lecz zamilkł. - kochasz mnie? - zaśmiał się. - oj, mała. kocham Cię jak przyjaciółkę, kumpelę. może jak siostrę. obiję ryj temu kto Cię skrzywdzi. zadbam o Ciebie. zawsze Ci pomogę. wiesz, kocham Cię za to, że jesteś. - też Cię za to kocham!
|
|
 |
w wakacje, któregoś ranka kuzyn, zapytał mnie czemu zawsze kiedy wchodzi rano do mojego pokoju, śpię z głową na książce. 'to prywatna sprawa', ucięłam krótko. mruknął coś pod nosem i poszedł sobie. otóż, każdego wieczoru, dzień w dzień, czytam do upadłego. w efekcie zasypiam na książce. zapytacie pewnie, po co to robię? otóż, wtedy przynajmniej koncentruję się na przygodach bohaterów, a niekoniecznie ma miękkości Jego ust czy głębi spojrzenia.
|
|
|
|