|
catherinne.moblo.pl
Bieber dla mnie to mało interesująca osoba nie wchodzę nawet w takie linki. Ale takie spamowanie i floodowanie w celu zwiększeniu oglądalności Gliterów jest śmieszne
|
|
|
Gdzie się podziała jej wrażliwa i uczuciowa Catherinne? Chyba zniknęła pod maską udawanych emocji i wartości.
|
|
|
[cz4] Dwie w jednym uchu, w drugim jedna. Ufff, tyle dobrze. Nie znoszę uszów, którym spodobał się urok tego ‘dziurkacza’. Weszłam z powrotem do sypialni. Otworzyłam jeszcze szafę, może mój ‘sen’ zostawił w niej te czarne kozaczki. Niestety. Drewniany mebel pełny był kolorowych koszulek, kilku par rurek, sportowych bluz i może trzech cienkich sweterków. Tyle. Obok szafy leżały w nieładzie czarne, lekko przedarte trampki a nie drogocenne szpileczki na wysokim obcasie. No trudno. Najwidoczniej nigdy nie byłabym dobrą lalką Barbie czy jakąś inną wyluzowaną divą.
|
|
|
[cz3]Ubrałam białe futerko, wzięłam czarną torebeczkę pełną różnych specyfików, które potrafiły natychmiastowo poprawić mój wygląd. Popryskałam włosy, nadgarstki, obojczyki tymi nowymi perfumami Christiny Aguilery a następnie szybko wyszłam z bloku. Nareszcie czułam się jak księżniczka. Mogłam iść gdzie chciałam. A umówiłam się z Pawłem pod Vivą. Musiałam mu się spodobać. W końcu tylu kolesiów wodziło za mną wzrokiem na ulicy…
Obudziłam się. Pierwsze co zrobiłam to wyskoczyłam z łóżka. Nigdzie nie widziałam różowych kapci. Dobry znak. Poszłam do łazienki. Troszkę się zasmuciłam, że w własnym odbiciu nie zobaczyłam jasnowłosej piękności. A jedynie przeciętną nastolatkę z czekoladowymi włosami sterczącymi każdy kosmyk w inną stronę. Automatycznie sięgnęłam po białą kosmetyczkę, ale nie znalazłam żadnego luksusowego kosmetyku. Jedynie tusz do rzęs, zalotkę, jeden błyszczyk i paletę cieni w różnych odcieniach brązu. Przejechałam opuszkami palców po uszach. Raz, dwa, trzy dziurki.
|
|
|
[cz2]Kapcie rzuciłam pod umywalkę. Wyprostowałam starannie włosy nową prostownicą z Philipsa. Mocno spryskałam je lakierem z Welli. Nareszcie mogłam przystąpić do codziennej tradycji, a mianowicie do make-upu. Pierwsze tonik, potem krem nawilżający, podkład, korektor pod oczy. Następnie puder, róż do policzków, szare cienie do powiek, eye liner, czarna kredka do oczu. Na koniec za mocno wytuszowałam rzęsy i pędzelkiem zamoczonym w różowym błyszczyku pociągnęłam po wargach. Gotowe. Perfekcyjny make-up gotowy. Ostatni raz spojrzałam w lustro, zobaczyłam pustą lalkę Barbie.
Ale co kogo obchodzi jak ja wyglądam? Osobiście podoba mi się mój wygląd i to jest chyba najważniejsze, co nie?
Spojrzałam na zegarek. 12:30. Kogo to jednak interesuje, że spędzam w łazience ponad godzinę? Ważne, że wyglądam rewelacyjnie.
|
|
|
[cz1]Obudziłam się. Sobotni poranek 11:15. Powoli wywlekłam się z łóżka. Włożyłam zmarznięte stopy do czarno różowych, włochatych kapci z odstającymi uszami króliczka Playboya. Podniosłam się z wielkiego łóżka przykrytego kołdrą w kolorze wściekły róż. Powoli stawiałam kroki na białym dywanie, mocno ziewając przy tym. Wielkie lustro. Musiałam tam spojrzeć. O tak, wiedziałam co zobaczę. Wysoką blondynkę z ogromnymi niebieskimi oczyma. Przeczesałam swoje złote loki moją ulubioną szczotką. Muszę przyznać, miałam z tym lekki problem. W końcu platynowe pukle sięgały mi do pasa. Umyłam się, ubrałam w białe rurki, różowy top i czarne botki na 12-sto centymetrowym obcasie. Zabrałam się za zakładanie kolczyków. Najniższe dziurki – wielkie kolczyki koła. W te wyższe obojętnie. Chodzi o to, żeby w każdej dziurce był inny kolczyk. Kwiatuszek, biedronka, słoneczko, literka … Założyłam trzy srebrne bransoletki na nadgarstki, a dwa sznury długich korali zawiesiłam na szyi.
|
|
|
Uwielbiam wiosenne burze. Mogę wtedy beztrosko siedzieć na parapecie i oglądać krople deszczu, które agresywnie odbijają się od szyby. Nie przejmuję się niczym... bo przecież po burzy zawsze wychodzi słońce.
|
|
|
Dlaczego nie potrafię oprzeć się spojrzeniu błękitnych tęczówek? Przecież wszystkim wmawiam, że ubóstwiam brązowe oczy...
|
|
|
|