 |
to że ktoś ma dużo obserwujących/obserwowanych to jeszcze nic nie znaczy
|
|
 |
siemka cycu, ile w bicu/?
|
|
 |
ogórek konserwowy/ cornishone de Paris
|
|
 |
Wy też tak macie że czasami sny są lepsze niż rzeczywistość ?
|
|
 |
Zróbmy coś szalonego, coś niespodziewanego, niech otworzą usta, niech zadziwią się z powodu tej odwagi co pcha na nieznane wody, bezczelnie patrzy w oczy, całuję zanim ktoś zaprotestuje, nie miękną niech poddają się władzy naszych możliwości, zróbmy zamęt, wszystko wiruję a my jesteśmy w środku, uśmiechnięci, szczęśliwy, że jesteśmy ponad.
|
|
 |
postanowiłam zostać w łóżku do południa. może do tego czasu szlag trafi połowę świata i życie będzie choć trochę lżejsze.
|
|
 |
siedzimy na dachu, łapiemy garściami toksyczne powietrze - zamieniamy ciszę w chichot straconych dusz.
|
|
 |
stali w ciszy na jednej z dróg. wiatr oplótł jej ciało, zmuszając do tego, aby zadrżało. chłopak spojrzał na nią spod swoich długich rzęs. zauważył, że zimno maluje jej rumieńce na przeźroczystej prawie twarzy. uniósł wolno głowę i na widok jej zaszklonych oczu, wstyd ścisnął mu serce. nic nie zrobił. stał tylko i patrzył z ciarkami na plecach, jak kobieta jego życia wylewa łzy, których i tak nie jest w stanie już zliczyć. w końcu spojrzała na niego. "zaśmiej się" powiedziała tak cicho, że w sumie wyczytał to z ruchu jej warg. "zaśmiej się" powtórzyła głośniej. "niech echo naszych śmiechów roznosi się po pustej okolicy. poudawajmy chociaż, że nic nie umarło, że wciąż jeszcze istniejemy" zaczęła krzyczeć. "jestem! ja wciąż tu jestem! mam uczucia, mam jebane serce i jestem! dla ciebie" dokończyła już szeptem. "proszę, ty też naucz się być", kiedy odchodziła nie próbował jej nawet zatrzymać. zostawiła obok niego obumarłą cząstkę siebie. wiatr wyszeptał pożegnanie.
|
|
 |
oddaj mi część życia, kawałek serca, a pokażę ci, czym jest miłość.
|
|
|
|