potem strzeliła mi wykład, że powinnam szanować siebie jako kobieta, nie podporządkowywać się zachciankom starszego mężczyzny i takie tam pierdoły - jakbym była korporacyjną lalką do rżnięcia jakiegoś biznesmena czy coś. nie chciałam, żeby nabrała podejrzeń i próbowała mnie ratować, więc zasunęłam: "nie, to nieporozumienie. nazywam go panem, bo to sensei w moim jujitsu dono. nie bzykam się z nim ani nic".
na szczęście mam dużą wiedzę o sztukach walki, bo oglądałam z jaredem filmy anime, i wiem, że nie wolno bzykać się ze swoim sensei.
no to ona wyciągnęła rękę i poklepała mnie po kolanie. i tekst: "w porządku, skarbie".
a ja walnęłam "łapy precz, cipojadzie!". znaczy jestem bi, każdy jest, ale nie z jakąś spierniczałą starą hipiską
|