- co to było? - pytałam nie dowierzając. - też byłam zdziwiona..- mówiła przyjaciółka. na kolejnej lekcji siedziałam przed nim. oparłam się o ścianę i siedząc bokiem do niego, pisałam przyjaciółce ogłoszenie na angielski w telefonie. na przerwie usiadłam na parapecie, a przyjaciółki stanęły obok mnie. "patrzył na Ciebie, gdy pisałaś na telefonie" - napisała mi przyjaciółka, by nie mówić na głos przy osobach, stojących przy drugim parapecie. - nie rób mi nadziei..- prosiłam. - ale tak było.. - powiedziała. zaczęłam nucić We found love, gdy zobaczyłam go. szedł w naszym kierunku. podszedł, połaskotał przyjaciółkę, zaskakując ją jednocześnie. oparł się o ścianę, przy moim boku. nie mówił za wiele, po prostu się opierał. w jeszcze większym szoku wróciłam do sali, odczuwając smutek i odpierając myśli, które mówiły mi: "on nigdy nie będzie Twój.." / tonatyle, {cz. 2}
|