Podeszłam do niego i powiedziałam, że musimy pogadać. A on że mam mówić. Obok stali kumple i wszystkiego słuchali. Powiedziałam, że nie przy nich. Ale on nie dawał za wygraną i jeszcze ich zawołał, palant. Powiedziałam 'na pewno przy nich?' a on że tak. Bez zastanowienia uderzyłam go ręką w twarz. Tak cholernie mi to ulżyło. Za te kilka miesięcy, za plotki o mnie, za wszystko, co było złe. Zalotnie uśmiechnęłam się do kumpli, a do niego powiedziałam tylko 'skończyłam' i odeszłam, kręcąc biodrami i czując na sobie jego wzrok. / zamknijryjcwaniaku
|