Narzeczeństwo. Cały czas zastanawiam się kiedy będzie odpowiednia pora się jej oświadczyć. Ona bardzo tego chce, namawia mnie, a ja - racjonalista, który znów analizuje wszystko, przytaczam historię innych związków, które rozpadają się w ponad 80 procentach. Czy warto to wszystko "legalizować", być później ze sobą prawnie. Czy to coś zmieni oprócz tego, że jeżeli w przyszłości postanowimy się z jakiegoś względu rozejść będziemy mieli prawne problemy z tym? Łatwo jet się pokłócić, zniechęcić do drugiej osoby. Naprawdę Wy kobiety chcecie później żyć z gościem z którym jest wam źle? Tylko dlatego, że jesteście prawnie czy kościelnie przywiązane do niego? Małżeństwo, poczucie wyjątkowości w dniu ślubu naprawdę tyle dla Was znaczy? Chodzi tylko o zrealizowanie dziecięcych marzeń czy co coś więcej? Nie lepiej z tym poczekać? Poznać lepiej towar, z którym chcesz spędzić resztę życia? Co jeżeli się okaże, że jest wadliwy...nie będzie łatwego odwrotu.
|